piątek, 16 marca 2012

Po mojemu - dinuś i robal


Jestem padnięta, ale i tak coś napiszę, bo to sobie obiecałam...

Zastanawiałam się ostatnio nad tym, dlaczego w zasadzie nie powielam swoich własnych wzorów i przyznam szczerze, że nie znalazłam na to pytanie żadnej sensownej odpowiedzi. Bo tak na prawdę to bardzo lubię to wszystkie nietypowe zamówienia, kiedy muszę zmyślać i wymyślać coś nowego. I lubię szyjątka, które z tego zmyślania powstają. I nawet jeśli wymagają one więcej roboty, bo jednak trzeba to coś sobie wymyślić, narysować, wyobrazić sobie jak to ma być zszyte i z czego, zrobić jakiś wykrój (choć to nie zawsze), a w końcu uszyć i się samemu przekonać co z tego zmyślania wyszło, to jednak po tej całej zabawie (gdy się już nieco odsapnie) satysfakcja z wykonanej pracy jest większa, niż po uszyciu czegoś typowego
I tak przejrzałam sobie swoje rzeczy, które uszyłam i zechciało mi się bardzo uszyć kolejnego dinozaura - bo niby dlaczego tamten pierwszy miałby być tym jedynym? I dziś właśnie skończyłam pracę nad dinusiem numer dwa i się ogromniaście z tego cieszę :-).
Oto efekty mego szycia:




A jako, że ostatnio każda sesja zdjęciowa zaczyna się od tego, że Karolinka mi siada w kadr i mama bi tu (mamo zrób zdjęcie), a zgonienie jej jest nie lada wyzwaniem, więc nie może i jej tu zabraknąć:


A teraz będzie robal, którego tu dotąd nie pokazywałam, a jest odpowiedzią na właśnie takie nietypowe zamówienie - na robala ze skrzydłami. Sam temat spodobał mi się ogromniaście, choć do jego realizacji do dziś przekonana nie jestem - w głowie był jakiś fajniejszy... Ale mężowi się bardzo spodobał i bardzo fajnie się nim bawił ;-).

Więc oto i robal:




I moje ulubione ujęcie czyli zdechł robal ;-):


Robal był szyty dla Renatki, do której Was jeszcze zaproszę na pewno, bo świetna z niej kobieta - tak zupełnie po ludzku, a do tego mistrzyni łapek kuchennych i podkładek, a na razie tylko powiem, że aby się z nią zapoznać, wystarczy kliknąć TUTAJ i można już co nieco się o niej dowiedzieć :-).

A ja już wykończona całkowiecie żegnam Was wszystkich wylewnie i cudnego weekendu życzę!!!

wtorek, 13 marca 2012

Krystynka


Ja dziś znów szybciutko i tylko przelotem - nie wiem kiedy tak się zrobi, że tego czasu będzie więcej, tak abym na spokojnie mogła tu sobie usiąść, ale może jeszcze tak się stanie. A tym czasem, póki czasu wciąż brak, to będzie szybciuteńko.

A ja chciałam podzielić się mała refleksją - bo mianowicie tak sobie myślę, że są trzy solidarności: męska solidarność, solidarność jajników oraz solidarność Krystyn :-). Nie wiem co jest w tym imieniu, ale my - Krystyny - jako jedyne mamy swój zlot czarownic - żadne inne imię sobie takich akcji nie urządza. I gdy Krystyna spotka Krystynę, to wie, że na jej pomoc może liczyć :-). A dlaczego dzisiaj o tym właśnie? Bo dziś właśnie jest Krystyny i dziś jest dzień zlotu czarownic ;-).

A ja (nie wiem dlaczego dopiero teraz) uszyłam Krystynkę na Krystyny, która jest bardzo krysiowata i chciałam ją uszyć już dawno, tylko zawsze coś, a teraz się zmobilizowałam i Krysia powstała :-).
Oto i ona:




I choć w sklepiku moim zaraz Krysia się pojawi, to NIE będzie brała udziału w słodyczobraniu i akurat jej NIE będzie można sobie wybrać. A dlaczego? A bo tak właśnie.

Pozdrawiam wszystkich imieninowo i więcej słońca życzę :-)

środa, 7 marca 2012

............


No dziś kompletnie nie wiem co napisać - nawet nad tematem posta nie mogę się zdecydować... Być może to zmęczenie lub coś w tym stylu, w każdym razie skupić się nijak na niczym nie mogę ni zebrać jakoś myśli. Więc dziś paplać nie będę - i choć często tak się deklaruję, a potem gadam i gadam, to tym razem faktycznie ograniczę się do zdjęć i tyle, a ewentualne komentarze pozostawię dla odwiedzających.

A oto co na dzisiaj przygotowałam - tercet egzotyczny czyli delikatny błękit z mocnym różowym akcentem:














No to j lecę odpocząć ździebko, a Was pozdrawiam serdelecznie i słoneczka życzę :-)