poniedziałek, 25 marca 2019

Rękodzielnik z urodzenia


Krysia to uszyła - maskotka "Kolorowy potwór" Anna Llenas

Odkąd pamiętam byłam rękodzielnikiem.

Od najmłodszych lat uwielbiałam tworzyć coś z niczego, dłubać godzinami na szydełku czy drutach, kleić coś z papieru, ciąć materiały, a później je zszywać, wiązać supełki na bransoletki, pleść z koralików, zarysowywać tony papieru niezliczonymi szkicami - no czego ja nie robiłam!

Krysia to uszyła - kolorowy potwór - radość i złość - uczucia
 Maskotki uszyte na podstawie fantastycznej książki Anny Llenas "Kolorowy potwór" 

Od zawsze sprawiało mi to ogromną radość, było moim flow, podczas którego upływ czasu czy głód nie miały żadnego znaczenia.

Z fascynacją uczyłam się wciąż nowych technik, realizowałam niekończące się w głowie pomysły i projekty na różne różności.

Krysia to uszyła - maskotki kolorowe potwory - projekt własny
Złość płonie czerwienią i jest dzika jak ogień. 
Radość jest zaraźliwa. Błyszczy jak słońce, mruga jak gwiazdy.
 
Naturalnym było dla mnie dzielenie się tym moim rękodziełem z innymi - prezenty ode mnie były najczęściej wytworem moich rąk stworzonym na miarę obdarowywanego. Zawsze je ceniłam bardziej od tych kupowanych. Bo wymagały czasu, czasu, czasu i jeszcze trochę czasu by powstały i zawsze był to czas przepełniony myślami o osobie, która będzie obdarowywana. Dobrymi myślami oczywiście :-).

Krysia to uszyła - kot - poducha do karmienia niebieskooki
Niebieskooki kociak zaprojektowany jako poducha do karmienia tym razem stał się poduchą do tulenia :-)

Czego to ludzie ode mnie nie dostali? Np. pierwszym prezentem jaki otrzymał ode mnie mój obecnego mąż był długaśny szalik zrobiony na drutach - do dziś pamiętam, że robiłam go m.in. w pociągu, ale w drodze skąd dokąd, to już nie wiem... I jego radość z prezentu też pamiętam - na prawdę bezcenne wspomnienie! Poza tym były dziergane torebki, serwetki, pod uszki czy kapcie, plecione bransoletki, rysunki i prace malarskie. Większości rzeczy pewnie nawet nie pamiętam, w końcu tyle było okazji, osób, lat... 

Krysia to uszyła - czarny kot poducha do karmienia zielonooki
 I zielonooki kociak również do tulenia stworzony i głaskania :-)

No, ale pewnego dnia przyszło załamanie, zwątpienie, zniechęcenie. Przyszło do mnie wrażenie, że jedyną osobą której te prezenty się podobają jestem ja sama. Że Ci, którzy je dostają nie rozumieją ile serca mojego wraz z prezentem dostali, ile moich godzin, ile ciepłych myśli. Czułam się kompletnie niedoceniana. Miałam wrażenie, że to co robiłam, to było takie biedne, nie markowe, nie kupione, nie zapłacone pieniędzmi, nie modne (=znów markowe). I takie zupełnie niepotrzebne. No, chyba że komuś jednak zależało, to "zrób mi", bo tobie "to tylko", bo "ty tak ładnie"... Ale wtedy z kolei czułam się wykorzystywana i znów niedoceniana, no bo jakie "tylko"???? Skoro aż! 

I nie chcę tu obrazić żadnej z osób, której prezenty robiłam, bo wcale nie chodzi o to jak oni je widzieli, co o nich myśleli, a o moje osobiste wrażenia i odczucia. 

A przybiły mnie te wrażenia na tyle mocno, że zaprzestałam robienia prezentów, które teraz zaczęłam kupować, ładnie pakować i wręczać. Dalej to były prezenty od serca, wybierane pod konkretną osobę i jej upodobania, tylko droga do zdobycia tego czegoś stała się o wiele krótsza niż gdy je robiłam.

Nie przestałam tworzyć i wymyślać wciąż nowych projektów, uczyć się wciąż nowych umiejętności czy wzorów, bo to tworzenie w mej naturze siedzi żywo, tylko przestałam się tym co zrobiłam dzielić z innymi, przestałam widzieć w tym sens. 
 .....

Krysia to uszyła - kot - poduca do karmienia niebieskooka
Kot - poducha do karmienia zielonooka i jej mały miłośnik :-) Projekt i realizacja: Krysia to uszyła

To jest tylko taki wstęp. Wstęp historii rękodzielnika (rozwinięcie będzie za tydzień) - mojej historii, ale może i Twojej, może Twojej córki czy syna?

Znacie te uczucia? Tę pasję i radość tworzenia oraz to poczucie bezsensu?
Jeśli możecie, to napiszcie proszę jak sobie radzicie w dołkach, w chwilach gdy przestajecie czuć sens, gdy macie wrażenie, że to po nic nikomu, że to tylko marność, dobrze?

Krysia

poniedziałek, 18 lutego 2019

Urodzinowo


Krysia to uszyła - zakładka do książki - makrama - rękodzieło na 100%
Książka - urodzinowy prezent od przyjaciółki, kwiaty - prezent na Dzień Kobiet od męża, zakładka - rękodzieło własne :-)

Wiecie ile jest postów, których nie napisałam?

Całe morze!

Z jednej strony pisałabym wciąż i o wszystkim, a z drugiej strony wciąż jest coś do zrobienia i to ciągle coś innego niż pisanie postów. Choć mam też dużą bibliotekę postów zaczętych, wątków napoczętych i nigdy nie skończonych.

A dziś robię sobie prezent urodzinowy i publikuję post :-) Niedoskonały, nieidealny, szybki i... niekoniecznie przemyślany, ale mój własny :-)

Krysia to uszyła - zakładka do książki - makrama - rękodzieło na 100%
Książka, kawa, zakładka do książki i róże - i czy trzeba coś więcej?

Ostatnio pochłonęły mnie trzy nowe pasje: makrama, ceramika i ekologia.

Makramę sobie ćwiczę i praktykuję często - jak dobrze sięgnę pamięcią, to już w podstawówce moje bransoletki makramowe były bardziejsze od innych, bo szybko załapałam jak i co można ze sznurków stworzyć, jak je przepleść aby był efekt WOW, no i miałam tę cierpliwość do wiązania supłów jaką nie każdy ma.

Teraz zaczęłam tworzyć "bransoletki" do książek - makramowe zakładki-opaski, które kompletnie mnie pochłonęły. Głównie dlatego, że sama z tego co zrobię z przyjemnością korzystam :-) Połączenie czegoś praktycznego z pięknym uważam za pomysł genialny i bardzo mnie cieszy, że mogę korzystać z tak piękno-praktycznych zakładek :-)

Krysia to uszyła - zakładka do książki - makrama - rękodzieło na 100%
Zakładka w zbliżeniu :-)

Dlaczego one są piękne, to widać ;-) a dlaczego praktyczne? Bo nie spadają z książek, nie wylatują z założonych stronic, choćbyś książkę dziesięć razy przekładał z kąta w kąt. Dla osób bez małych dzieci w domu, to może i żaden problem, ale ja co odłożę książkę na potem, to zaraz któreś z dzieci się nią zainteresuje i "czyta", co daje taki efekt, że nie wiem gdzie skończyłam czytać i muszę szukać... A dzięki tym moim zakładkom (dopóki dziecko ich jednak nie zdejmie brutalnie) po prostu wiem gdzie czytam i już :-) I bardzo mi się to podoba :-)

I bawię się tą makramą wymyślając coraz to nowe wzory zakładek - sporo z nich nigdy nie ujrzy światła dziennego, bo uznaję je za nieudane, ale niektóre z dumą wstawiam do sklepu by mogły cieszyć i innych :-)

Krysia to uszyła - zakładka do książki - makrama - rękodzieło na 100%

Ceramikę, o ile wiatry sprzyjają, ćwiczę co tydzień w domu kultury w Czeremsze, ale myślę o niej dużo częściej. Wymyślam co by tu zrobić z gliny, jakby to zrobić, a potem jadę i próbuję. Jestem w tym tak nieudolna, że aż mnie na śmiech bierze, ale sprawia mi to tyle frajdy i satysfakcji, że bardzo chcę się w to bawić wciąż i wciąż :-) Jeszcze nie sfotografowałam nic, co ulepiłam, ale obiecuję, że w końcu się pochwalę jakie cuda można zrobić z gliny, nie mając o niej zielonego pojęcia ni smykałki ;-)

Krysia to uszyła - zakładka do książki - makrama - rękodzieło na 100% i kot
Zakładka makramowa "W KOŁO" i nasz kot :-)

A ekologią, bo im dalej w las, tym więcej drzew i coraz wyraźniej widzę jak wiele bezsensownych śmieci produkujemy i się zastanawiam nad tym jak je ograniczyć. Zaczynam rzewnie wspominać czasy mleka i śmietany w butelkach szklanych, kapusty kiszonej pakowanej do przyniesionego słoika prosto z beczki, chleba niekrojonego pakowanego do torby, którą się przyniosło ze sobą do sklepu. Zauważyliście jak trudno jest teraz coś kupić i nie przynosić ze sobą sterty opakować foliowych? Jak kupuję brokuł, to nie znajduję takiego na wagę, tylko odważony i zawinięty szczelnie folią. Jak kupuję płatki, to w folii (owsiane w papierowym opakowaniu na szczęście!, ale kukurydziane już nie). Jak szampon, to w butelce plastikowej. Jakby większość rzeczy wymagało tego opakowania, a przecież nie! We własnym zakresie jak mogę, to staram się to ograniczać, I choć miałam już spięcie w naszym lokalnym sklepie, że pani nie będzie mi do mojego wielorazowego woreczka nic odważać, bo ona ma tu swoje - jednorazowe, foliowe i ona z nich musi korzystać, ale jednak większość sprzedawców, może i się patrzy z lekkim zdziwieniem i niedowierzaniem, ale przychylnie na to, że pomidory mam w swoim uszytym woreczku, a nie w foliówce. Bo ja jednak w maleńkiej mieścinie żyję, a nie w wielkim mieście i tutaj takie odchyły od normy jednak dziwią ;-).

Krysia to uszyła - zakładka do książki SIMPLE - makrama - rękodzieło na 100%
Zakładka SIMPLE. czyli po prostu zakręcona i Kasia Nosowska :D

Ech... zbyt długo nie pisałam i teraz wiele wątków mi się w głowie miesza i o wszystkim naraz chciałabym napisać, a czuję, że i tak o wszystkim tylko po łebku! Mam nadzieję, że pomimo to i pomimo mego słowotoku uda Wam się coś sensownego z tego wyłuszczyć :-)

A ja tylko na koniec dodam, że chętnie bym każdy z trzech wątków rozwinęła osobno i że piszę dziś, bo właśnie są moje urodziny - 37. już. A że blogowania w mojej ostatniej codzienności zwyczajnie mi brakuje, to dziś postanowiłam sobie zrobić prezent i napisać post :-)

I chciałam donieść Wam (o czym pewnie nie wiecie), że dziś kończy się urodzinowa promocja w moim sklepiku, w której na hasło URODZINY można dostać 20% zniżki na to co się wybierze. Wiedzieliście? Pewnie nie ;-) Niemniej podrzucam link do promocji: https://krysiatouszyla.pl/urodzinowa-promocja/ i zapraszam - sprawdźcie czy jest coś co byście chcieli mieć ode mnie bo promocja wygasa dziś o północy i ceny będą już normalne.

Krysia to uszyła - zakładka do książki ANIOŁ- makrama - rękodzieło na 100%
Książka, zakładka ANIOŁ, tort, kawa i... czego chcieć więcej?

No to ja się na dzisiaj nagadałam! Miłego wieczoru dzisiaj sobie życzę :-) (wybaczcie, ale to moje urodziny ;-) ).... 
No dobrze - Wam również dobrego wieczoru :-)

Krysia