A więc dzisiejszy post (który to miał być wczorajszy) znowu będzie pełen radości i szczęścia, bo tyle cudownych rzeczy się wkoło mnie dzieje (choć nieraz setki kilometrów stąd), że nie sposób by było się nie cieszyć! W sumie to siedzę z buzią już niemal obolałą od uśmiechu - takiego szczerego, głębokiego, bijącego gdzieś ze środeczka mnie, który się ze mnie aż wylewa na zewnątrz :-).
A więc do rzeczy - po pierwsze i najważniejsze - Jagusia (ta od jamniczka) - wreszcie ujrzała nasz świat, a my możemy zobaczyć Ją :-). Urodziła się we czwartek wieczorem i od tego czasu uśmiech mi z buzi nie schodzi. Moje wrażenia w związku z tym faktem są tak niesamowite i silne!!! Jestem z dziewczyn (i jednego mężczyzny) dumna jak paw, jakby to moje dziecię było! I chodzę szczęśliwa i chcę się wszystkim chwalić, że oto moja ukochana przyjaciółka jest Mamusią, a jej ukochany Tatusiem, a ich rodzinka jest wreszcie w komplecie i wszyscy mogą się przytulić :-). Kochani - gratuluję Wam przeogromnie!!!
I niby dzieci rodzą się codziennie i nic w tym nadzwyczajnego nie ma, jednak dla mnie to jest cud ogromny, którego pojąć i ogarnąć swym rozumkiem wciąż nie mogę. No bo jak to jest, że tak niemal z niczego powstaje nowe życie - nowy Człowiek? Dla mnie to jest coś niesamowicie niesamowitego! A jeszcze cieszy tym bardziej, gdy ten cud się rodzi z prawdziwej miłości - to już jest cud podwójny!!!
No a ja, z całej tej radości, bez namysłu (ale nie bez pewnych problemów) wzięłam się za robotę nad Janiołkiem powitalnym dla nowego Człowieczka i tak oto powstała ona:
I takie oto ujęcie ukazujące nieco jej tajemnice spod sukienki:
No i skrzydełka z guziczkiem i serduszkami (tak - wiem, że mało co widać):
Wyszło prościutka i skromna, ale mam nadzieję, że będzie milutką pamiątką tego cudu narodzin, no i że będzie dzielnie się opiekowała Jagusią :-).
Po drugie (i najważniejsze) - kolejna cudowna i bardzo bliska memu sercu para (ta z kolei od anielicy Gabrysi) spodziewa się dziecka :-). O tym dowiedziałam się przedwczoraj i znów skoczyłam pod sufit z radości! Bo oto i kolejny cud się stał - cud poczęcia! Ja wiem, że to może brzmieć jakoś dziwnie gdy tak o tych cudach piszę, ale w tych tematach jakoś wciąż zachowuję dziecinną naiwność i infantylność, i nie potrafię się przestać tym wszystkim zachwycać... I Wam kochani również ogromniaście gratuluję!!! I już kombinuję jaką by tu Wam niespodziankę wyczarować...
A po trzecie (i przeurocze) - nasza kwoka od jakiegoś już czasu wysiaduje jajka i wczoraj wykluł się pierwszy pisklaczek - prześliczny, malusi, żółciutki, no uroczy!!! - a ja znów się zachwycam! Dziś jest już ich dziewięć i wszyscy cieszymy się nimi ogromnie!
Uff - to byłby koniec! Dla tych co dotrwali aż dotąd - szczere gratulacje i wielkie dzięki, że się Wam chciało to czytać!
No i wielce radosne pozdrowienia do wszystkich ślę!!!
I niby dzieci rodzą się codziennie i nic w tym nadzwyczajnego nie ma, jednak dla mnie to jest cud ogromny, którego pojąć i ogarnąć swym rozumkiem wciąż nie mogę. No bo jak to jest, że tak niemal z niczego powstaje nowe życie - nowy Człowiek? Dla mnie to jest coś niesamowicie niesamowitego! A jeszcze cieszy tym bardziej, gdy ten cud się rodzi z prawdziwej miłości - to już jest cud podwójny!!!
No a ja, z całej tej radości, bez namysłu (ale nie bez pewnych problemów) wzięłam się za robotę nad Janiołkiem powitalnym dla nowego Człowieczka i tak oto powstała ona:
I takie oto ujęcie ukazujące nieco jej tajemnice spod sukienki:
No i skrzydełka z guziczkiem i serduszkami (tak - wiem, że mało co widać):
Wyszło prościutka i skromna, ale mam nadzieję, że będzie milutką pamiątką tego cudu narodzin, no i że będzie dzielnie się opiekowała Jagusią :-).
Po drugie (i najważniejsze) - kolejna cudowna i bardzo bliska memu sercu para (ta z kolei od anielicy Gabrysi) spodziewa się dziecka :-). O tym dowiedziałam się przedwczoraj i znów skoczyłam pod sufit z radości! Bo oto i kolejny cud się stał - cud poczęcia! Ja wiem, że to może brzmieć jakoś dziwnie gdy tak o tych cudach piszę, ale w tych tematach jakoś wciąż zachowuję dziecinną naiwność i infantylność, i nie potrafię się przestać tym wszystkim zachwycać... I Wam kochani również ogromniaście gratuluję!!! I już kombinuję jaką by tu Wam niespodziankę wyczarować...
A po trzecie (i przeurocze) - nasza kwoka od jakiegoś już czasu wysiaduje jajka i wczoraj wykluł się pierwszy pisklaczek - prześliczny, malusi, żółciutki, no uroczy!!! - a ja znów się zachwycam! Dziś jest już ich dziewięć i wszyscy cieszymy się nimi ogromnie!
Uff - to byłby koniec! Dla tych co dotrwali aż dotąd - szczere gratulacje i wielkie dzięki, że się Wam chciało to czytać!
No i wielce radosne pozdrowienia do wszystkich ślę!!!