poniedziałek, 21 listopada 2011

Przełamując ciszę...


Coś długo tra moje milczenie, a czym jest dłuższe, tym trudniej mi tu zasiąść i zacząć do Was pisać... A zaległych postów, które chciałam napisać i jakoś nie napisałam jest mnóstwo! Rzeczy, którymi pochwalić się chcę czaka wiele a informacji do poplotkowania może jeszcze więcej...

Ale dziś i tak będzie jednostronnie i monotematycznie, bo będzie o mojej córci, której ten post się po prostu należy. Miał on być opublikowany już trzy tygodnie temu, ale coś mi się w czasie poślizgnęło i jest dopiero teraz - choć szczerze mówiąc, to się cieszę, że w ogóle będzie i że znowu usiadłam do pisania :-).

No, ale dlaczego córcia? Otóż moja najukochańsza z córek właśnie trzy tygodnie temu skończyła swój drugi rok życia, więc poza prezentami i uściskami i buziaczkami, no i tortem oczywiście - post jej się po prostu należy :-).

O mojej małej mogłabym opowiadać całymi godzinami - o tym jaka jest zdolna, sprytna, urocza i generalnie rozbrajająca. Ale teraz skupię się na dwóch rzeczach - rysowaniu i szyciu.

Moja mała już od dawna jest zagorzałą czytelniczką wszystkiego - nie gardzi żadną lekturą, a przez długi czas jej ulubioną książką była ilustrowana encyklopedia, jeszcze tatusiowa - mogła ją przeglądać całymi godzinami i wciąż pytać a to to? a to to?. Teraz zapał czytelniczy nieco osłabł, bo pojawiła się niezwykła pasja rysowania. Karolinka teraz smaruje wszystkim co jej w rączki wpadnie i po wszystkim - kartki, książki, ściany, stoły, pudełka, podłogi - wszystko jest pięknie zarysowane. Słabo jestem przygotowana zdjęciowo, ale oto niektóre dzieła, jakie nam mała narysowała:





Cudownie jest obserwować jak Karolinka rysuje - jest wtedy tak skoncentrowana, tak skupiona na tym co robi, że aż miło. Pięknie już potrafi kółka rysować i mamie w kalendarzu już większość dat zakreśliła - w ogóle ma manię zakreślania - jak weźmie się za jakąś gazetkę reklamową, to wszystkie loga zamyka w kółkach. Nie bardzo mam porównanie z innymi dziećmi w jej wieku (tzn nie mam w ogóle), ale jak dla mnie, to jest szalenie zdolną rysowniczką!

Poza rysowaniem i czytaniem Karolinka uwielbia szyć - nie dosłownie oczywiście, ale pomaga mi przy wszystkim co powstaje - ma swój fotel na który wskakuje by mieć dostęp do stołu na którym pracuję, ma swoją wysłużoną gołą lalkę, swój zestaw szmatek, kwiatuszków, tasiemek i razem ze mną projektuje ubranka, wybiera dodatki, kroi, prasuje, przypina - a ja np. z jednej strony prasuję coś dla siebie, a z drugiej to co mi maleńka przygotowała i też przecież musi być wyprasowane.

Karolinka generalnie uwielbia wszystko co uszyję - cieszą ją bardzo wszystkie nowe lale, kotki, owieczki, do wszystkiego się cudownie uśmiecha i wszystko po kolei przytula, a jak jej się coś bardzo podoba, to nawet całuje. Tylko ja jej się tym wszystkim za bardzo bawić nie pozwalam...No wiadomo - przecież nie można tego wszystkiego zniszczyć czy pobrudzić... I pomyślałam sobie, że czas najwyższy, aby moja mała, poza swoją gołą lalą miała taką prawdziwą, skończoną - i się wzięłyśmy do roboty :-). Karolinka asystowała mi jak zwykle dzielnie na każdym etapie (wypychaniem też się na swój sposób zajmuje), a efektem końcowym jest anielica Karolinka - cała dla córki, z którą może zrobić co chce i bawić się nią bez końca :-). A oto i ona, choć zdjęcia nie oddają jej uroku i były robione w sztucznym świetle, to i tak je pokażę, bo inaczej tego mojego milczenia nie przełamię:




No i duet dwóch Karolinek:



Ulubiony guziczek :-)


No i tak jak milczałam długo, tak teraz zasypałam Was słowami i zdjęciami niesamowicie, więc już chyba będę kończyć, tylko jeszcze dodam - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KAROLINKO!!!!


Chyba mi się znudziła... Ale na szczęście tylko na chwilę :-)