środa, 28 września 2011

Adam i Ewa


Witam wszystkich serdecznie i od razu ostrzegam, że dziś będzie duuużo zdjęć. Pokazać chcę tylko dwa anioły, ale za to z każdej strony :-). Anioły te, to jak tytuł brzmi - Adam i Ewa - uszyte na wspaniałe zamówienie dla Mai. Takie wyzwanie, to się nazywa wyzwanie! Niesamowicie miło mi się je szyło i bardzo byłam ciekawa efektów końcowych, z których jak się okazuje jestem bardzo zadowolona :-). Co prawda jak przychodzi moment by pokazać je publicznie, to się zaczynam zastanawiać czy aby na pewno trafiłam w to co sobie Maja wyobrażała i czy się spodoba, ale jakoś nie zmienia to faktu, że mi się anioły wciąż bardzo podobają :-).

A więc przejdźmy do prezentacji! Na pierwszy ogień idzie Adam - pierwszy facet jakiego uszyłam, ale na 100% nie ostatni! Adam tak się mojej córci spodobał, że aż go wycałowała, więc teraz chyba będę musiała dla niej uszyć jakiegoś chłopczyka ;-). W całej krasie Adam prezentuje się następująco:



Jak widać jest ubrany w szykowny garnitur i białą koszulę, a na nogach ma wiązane buciki.


Na szyi ma zawiązany krawat, a na marynarce ma kieszonkę z chusteczką.


No a z tyłu widać jego czuprynkę (nie ukrywam, że jestem z niej baaardzo zadowolona) i guziczek na skrzydłach, dzięki któremu będzie go łatwo powiesić:


Natomiast Ewa prezentuje się następująco:


Jest ubrana w spódnicę z koronką pod którą ma białe majtasy i halkę. A góra to gorset z długim rękawem z bufkami, białą wstawką i stójką.


A we włosach upiętych po bokach w koczki ma biały kwiatuszek.


A tu widać delikatne buciki:


Z tyłu widać wiązanie bluzki i skrzydełka z guziczkiem:


Ech - szyło mi się je wyśmienicie, a teraz mam nadzieję, że staną się śliczną ozdobą Mai domu :-).
No i nie mogę się jeszcze powstrzymać od kilku zdjęć romantycznego duetu - tu, jeszcze przed ukończeniem, a już lubili siedzieć wspólnie:


I przy świetle zachodzącego słońca:



I więcej już zdjęciami nie męczę (przynajmniej dzisiaj).

Bardzo dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają i zostawiają po sobie cudne słowa!!! I przepraszam, że Was tak ostatnio zaniedbuję i nigdzie nie zaglądam, nie komentuję, ale wszystko z braku czasu. Nie wiem, może niebawem się to zmieni i będę miała więcej chwil by usiąść spokojnie i Was wszystkich poodwiedzać... Tak czy siak pozdrawiam wszystkich ciepło i do rychłego zobaczenia!!!

wtorek, 20 września 2011

Szydełkowe laleczki


Jak wczoraj pisałam, trochę zdjęć zrobiłam, więc teraz tak na szybkiego tu wpadam, by kolejne dwie rzeczy z pudełka wyciągnąć i pokazać je nieco bardziej szczegółowo, a tym samym troszkę nadrobić blogowe zaległości.

Dziś będą to moje pierwsze lale szydełkowe zrobione wg tutka Stokrotki (link do niego jest dostępny u mnie w zakładce Tutki).

Pierwsza powstała urocza czerwona laleczka, która zaspokoiła moją ciekawość w temacie jak to się robi i wyszła mi tak:



 

A po niej, podczas wizyty u Babci, powstał chłopak Emo. Wyszedł taki a nie inny głównie dlatego, że u babci znalazłam tylko dwie włóczki - czarną i tą ponuroniebieską (całą resztę już dawno powywoziłam) no i one nasunęły mi pomysł takiego ponuraska. I mi osobiście ten zdołowany facecik bardzo się podoba ;-). A oto i on:




Po odgarnięciu włosów ukazują nam się oba zdołowane oczęta:


No i dół maksymalny:


I na pokazaniu tych dwóch nowinek dzisiaj kończę pędząc czym prędzej do córci i pozdrawiając wszystkich serdecznie :-)


poniedziałek, 19 września 2011

Nie ogarniam się


I znowu zrobiłam sobie dłuższą przerwę w blogowaniu, znowu dawno mnie tu nie było, a wszystko dlatego, że się ostatnio całkowicie nie mogę ogarnąć ani sensownie zorganizować. Zupełnie nie wiem za co się zabrać, od czego zacząć i czym się w jakiej kolejności zająć. Na szczęście nie prowadzi to do tego, że w sumie nie robię nic - w sumie wręcz przeciwnie - chyba robię wszystko naraz (czego potwierdzeniem jest powyższe zdjęcie), tylko wciąż zostaje tyle do zrobienia!

No ale w ostatnim czasie i działo się dużo i powstało sporo nowych rzeczy, ale wszystkim za jednym zamachem chwalić się nie będę, bo bym Was zarzuciła zdjęciami obrzydliwie, więc dziś będzie tylko mała odsłona tego co się działo.

Na początek przedstawię wam nową anielicę - Polę która stanie się prezentem na drugie urodziny Poli. Moja mała (niemal rówieśnica Poli) oczywiście zdążyła już przetestować anielicę i jej się bardzo podoba, więc mam nadzieję, że Pola też się nią będzie cudnie bawić i prezent jej się spodoba :-). A oto i ona:




W zbliżeniu:



No i maleńki towarzysz anielicy - koteczek:


Tyle tych zdjęć się zrobiło w tym poście, że chyba na pokazaniu Poli dzisiaj poprzestanę, resztę z pudełeczka zostawiając sobie (czy może raczej dla Was) na potem. 

A teraz tylko bardzo pięknie podziękuję dla Kasi. Bo już jakiś czas temu wygrałam u niej candy i prezenty przywędrowały do nas już dawno i sprawiły nam wiele, wiele radości, no to czas się nimi pochwalić :-). Się trochę martwiłam, że owieczkę zaraz porwie mi córcia, a bardzo chciałam, by była taka moja, co wyznałam Kasi w mailu... I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu w paczce od niej była nie tylko owieczka, ale i myszka Mini, co spowodowało, że córa zajęła się myszką, a owieczka grzecznie trafiła do mnie :-). I muszę Wam powiedzieć, że tak jak jestem fanką kasinych filcaczków już od dosyć dawna, tak nie ma to jak zobaczyć coś takiego na własne oczy - wtedy można się już całkowicie w nich rozkochać! Zaskoczona byłam, że owca jest tak duża, myślałam, że są to mniejsze zwierzątka, a one są dosyć pokaźne. I przede wszystkim niezwykle urocze!


A więc Kasiu - dziękuję Ci raz jeszcze bardzo pięknie za paczuszkę od Ciebie - ja się do dzisiaj z niej cieszę i za każdym razem jak na owieczkę spoglądam, to mi się buzia do Ciebie uśmiecha! A Mini odbyła już nawet swoją pierwszą podróż do Białegostoku :-).

I na dzisiaj tyle. Ale jako, że zdjęć dziś trochę narobiłam, to teraz wrócę tu dużo szybciej!
A póki co pozdrawiam wszystkich ciepło!

piątek, 2 września 2011

Dinuś i wyniki


Zacznę od razu prosto z mostu od losowania, które jeszcze nawet nie nastąpiło, bo wpierw muszę zrobić porządek w liście chętnych ( i dlatego też udział bierze każdy kto się zdążył zapisać). Dla ułatwienia (sobie samej) oto uczestnicy:


To teraz przechodzę do maszyny losującej i:
czyli że tym razem Edward powędruje do Lucyny :-) - gratuluję! i czekam na adres do wysyłki.
Przyznaję się bez bicia, że nie zaglądałam do osób które się w kolejce ustawiły z prostej przyczyny braku czasu i Lucyny nie znam jeszcze, ale akurat będę miała okazję poznać :-). Jeszcze nie wiem co pojedzie wraz z Edwardem, ale do poniedziałku (czyli do dnia wysyłki) na pewno coś wymyślę, a może nawet sama Lucyna mi podpowie co dorzucić?

A teraz tak szybciutko przedstawię Wam nowe szyjątko - dinusia, którego szyłam z myślą o pięcioletnim Patryku. Bo miał być właśnie dinozaur - maskotko-poducha, tak aby się było czym pobawić w dzień i do czego się będzie można potem przytulić w nocy. Wyszedł mi całkiem nieźle, a w sumie to jestem z niego bardzo zadowolona po prostu :-). Dinuś ma tylko jeden mankament, czyli wiotką szyję, która ma problem w utrzymaniu głowy dinozaura, ale myślę, że to nie będzie wielkim problemem i jako zabawka sprawdzi się świetnie :-). A jeśli przyjdzie mi kiedyś szyć coś podobnego, to będę musiała poprawić wykrój tak, by jednak zrobić grubszą szyję. Bo żeby nie było dinusia szyłam wedłuk pomysłu i projektu własnego :-).
Więcej już nie gadam, tylko dinusia przedstawiam, z każdej strony, bo oczywiście z nowu nie wiem z której się prezentuje najlepiej ;-). 
Więc oto i on w pełnej krasie:





Jeszcze tylko dorzucę, tak ku pamięci własnej, że jego długość z ogonem to 60cm, a wysokość 51cm. Sama przestrzeń poduchowa ma około 34x30cm.

I tyle, bo ja wciąż czasu nie mam a ludziska pewnie na wyniki losowania czekają, więc tylko szybko pozdrawiam wszystkich ciepło i znikam!!!


czwartek, 1 września 2011

Małe (???) radości :-)


Ten post miał być radosny i o pięknych rzeczach które mnie spotkały, tak więc nie będę wyjaśniać dlaczego piszę go dopiero dzisiaj, a nie tydzień temu oraz słowem nie napomknę o problemach z internetem, komputerem i maszyną do szycia. Będzie tylko o tym co dobre i fajne i miłe :-). A nazbierało się tego na (moje) szczęście troszkę :-)

A więc po kolei:
Wpierw dostałam paczkę (a właściwie wielką paczuchę) od Ani, z którą kiedyś (mieszkając jeszcze w Toruniu) pracowałam. Wiedziałam, że Ania ma coś mi podesłać, ale nie spodziewałam się takiego ogromu wspaniałości!!! Otwierałam ją jak mała dziewczynka, radując się przy tym ogromnie i oczy aż mi się świeciły gdy wyciągałam wszystko po kolei, oglądając z każdej strony i snując plany co też z tego uszyję :D. Te wszystkie materiały które widzicie na zdjęciu powyżej są właśnie od Ani. A to jeszcze nie wszystko! Do tego był cały woreczek przydasi - kwiatuszków, motylków, samochodzików i t.p., no i jeszcze koronki, cekiny, koraliki i guziczki!!! O takie oto cudeńka:


Kwiatuszek i motylki od razu doszyłam do jamniczka Filipka :-).
Aniu - DZIĘKI CI OGROMNIASTE!!!
Nawet nie wiem jak Ci za to wszystko podziękować!!! Obiecuję, że wykorzystam te wszystkie skarby najlepiej jak tylko będę umiała!

A potem (tego samego dnia co od Ani) przyszła druga paczuszka. Też wiedziałam, że ma dojść, bo w niej miał być Edward na którego polowałam już od jakiegoś czasu, ale zawartość znowu przerosła moje oczekiwania! Otóż Magda i Przemek z blogu  Klucze do raju do Edwarda dorzucili moc wspaniałości o takich oto:


Bystre oko dostrzeże tu czekoladę (oj spadła mi ona z nieba i pochłonęłam ją błyskawicznie, dzieląc się tylko odrobinkę z innymi), markizy, kawkę, herbatę, gorącą czekoladę, książeczki z wierszykami (córcia miała co czytać i dzięki temu Edward został ocalony od jej chciwych do czytania rączek), karteczkę, no i rzecz najważniejszą - oświetlającą to zdjęcie - piękny świecznik (w komplecie ze świecą z resztą)! Ten ostatni zauroczył mnie bardzo! Wieczorkiem, gdy już słońce zajdzie i się świecznik zapali, to stwarza niesamowity klimat!!! Będzie on stanowił element mojej pracowni (o ile kiedykolwiek uda nam się ją wykończyć...), więc jest poniekąd pierwszym mebelkiem, który tam zagości (no - drugim - pierwsza jest maszyna do szycia ;D).


Świecznik ten zrobiła swoimi zdolnymi łapkami Magda i zachęcam do zajrzenia na ich bloga i zobaczenia jakie inne cudeńka zrobić jej łapki potrafią :-).
A więc Kluczyki ;-) - dziękuję Wam BAAAARDZO za te cudeńka!!!

Kolejną sprawą radosną jest to, że akurat dzisiaj z mężem świętujemy kolejną rocznicę naszego ślubu :-). Data, taka trochę szkolna, wybrana została tak trochę dlatego by jej łatwo nie zapomnieć, a i tak trzy lata temu (chyba wtedy...), gdyby mi przyjaciółka nie przypomniała, to bym o rocznicy całkiem zapomniała... Potem się trochę poprawiłam z mą pamięcią, a w tym roku mąż mi po prostu nie dał o tym zapomnieć i oświecił mnie ciut wcześniej, że ważny dzień przed nami :-). I tak oto kolejny rok razem przeżyliśmy :D. Bilans wspólnego życia wychodzi na plus i wciąż mnie cieszy nasza decyzja, choć nie ukrywam, że łatwiej nam się żyło, gdy mieszkaliśmy sami. Pod dachem teściów żyje się trudniej, ale wciąż nasze małżeństwo przynosi nam wiele radości i spokojnie je mogę uznać za udane - a o to chyba chodzi!
Skarbie - gdybyś tu zajrzał, to choć wiem, że nawet nie będzie Ci się chciało tego wszystkiego czytać, to i tak buziaczki Ci ślę :****!!!

A na koniec jeszcze dodam, że jakiś czas temu Maniek ustrzelił u mnie taki oto widok gromadki szczęśliwych cyferek:


Ładne - prawda? W związku z tym uszykuję jakiś prezencik dla Ciebie Maniulku, tylko musisz się wykazać cierpliwością, bo nie wiem kiedy mi się uda to zrobić. Ale przyjdzie dzień, że niczego się nie spodziewając, dostaniesz ode mnie paczuszkę z czymś - to mogę obiecać :-).

I na chwilę tyle. Pozdrawiam wszystkich ciepło, przepraszam, że ostatnio do nikogo nie zaglądam, ale jako, że już u mnie z netem lepiej (mam nadzieję, że na dłużej), to jak czas pozwoli, to może niebawem nadgonię zaległości i się dowiem co tam u Was wszystkich słychać :-). Buziaki!!!