niedziela, 29 grudnia 2013

...i po świętach



A skoro po Świętach, to u mnie dziś będzie istny miszmasz, czyli wszystkiego po troszku, bo nie umiałam się zdecydować co mam Wam pokazać. A że u mnie wciąż trwa akcja "weź zrób coś z tymi zdjęciami", więc do pokazania mam całe mnóstwo rzeczy... Ale spokojnie - dziś pokażę i tak nie wiele, więc zbytnio chyba nie zamęczę ;-)

I na początek będzie słodka króliczka Lenka:



Z serduszkiem na uchu
(swoją drogą tu chyba całkiem dobrze widać, że zarówno sukienka jak i buciki nie są na stałe połączone z króliczką i można je spokojnie zdejmować i nakładać)


W sumie to miałam pokazać więcej królików, ale jednak nie mam siły zająć się ich zdjęciami... Więc będą innym razem ;-)
..........
Więc teraz pokażę kolorową i radosną anielicę, która trafiła do malusiej Basi i się nią teraz pięknie opiekuje:


Moje ręczne hafty pozostawiają jeszcze sporo do życzenia, ale cóż - nie wszystko udaje się od razu. Ale myślę, że z czasem będzie mi to wychodziło coraz lepiej :-)

  

..........
Oraz komplecik z kokardkami, który powstał już jakiś czas temu - on jest taki zupełnie nie z mojej branży, ale dzięki temu tym bardziej dla mnie ekscytujący (gdy powstawał) i satysfakcjonujący (gdy był ukończony) :-)


 ..........
 I jeszcze zrobiłam takie oto podkładki szydełkowe w ramach odpoczynku od dziergania narzuty (wciąż nieskończonej, a mam wrażenie, że wręcz końca jej nie widać, choć cały czas powoli ją robię i robię...)


 ..........
A z akcentów świątecznych, to mam chyba tylko te śnieżynki:
pomarańczowe 



  i czerwone

  

Kto robił takie (lub inne) śnieżynki ten wie, że sama robota jest prosta i szybka, ale z usztywnianiem jest zawsze taka zabawa, że (mi) się odechciewa... Więc dużo ich nie robię, bo bez usztywnienia całkiem tracą sens.
 Zrobiłam też kilka śnieżynek sobie na choinkę i na okno, ale jakoś zdjęć nie robiłam... Za to znalazłam jakieś ubiegłoroczne, a więc mniej więcej takich śnieżynek sobie dorobiłam troszkę:


..........
 A na koniec, troszkę może przekornie (i korzystając z tego, że mąż mi w końcu pstryknął jakieś zdjęcie) pokażę czego jak na razie po świętach jeszcze nie rozpakowałam:


A no siebie nie rozpakowałam ;-D 
Ale myślę, że za tydzień czy dwa w końcu poznam moją drugą córcię, co ją pod serduchem noszę :-)

I tym oto akcentem na dziś kończę :-)
A wszystkim tu zaglądającym mnóstwa piękności w nadchodzącym roku życzę!!! Duuużo nadziei, miłości, ciepła, zrozumienia, odpoczynku oraz spokoju!!! Oraz twórczej pracy,  inspiracji, zapału, natchnienia i satysfakcji :-)
Ściskam starorocznie!!!




niedziela, 22 grudnia 2013

Lekarka



Wielkimi krokami zbliżają się Święta, a u mnie wciąż jest bardzo mało świątecznie... 
Tzn poczyniliśmy pewne przygotowania, bo udało nam się upiec partię pierników, które jednak już w większości pochłonęliśmy (podkradając je w tajemnicy każdy przed każdym), więc nie wiem na ile to się liczy... Dziś powstała kolejna partia pierników, to te może do świąt doczekają ;-).

Bo u mnie zamiast normalnego szykowania się do świąt powstawała np anielska Lekarka w odpowiednim do zawodu stroju i ze stetoskopem na szyi (autorstwa Ethro oczywiście):


Biel stroju lekarskiego poprzełamywałam w różnych miejscach jasnym różem, aby nie wyszła zbyt poważna, tym bardziej, że ta anielica trafi do bardzo młodej lekarki :-)








Oraz kociak z dzwoneczkiem:



I w sumie... na dziś starczy. Powstało więcej rzeczy, ale sił by zająć się zdjęciami brak...

Ja za pewne nie będę miała okazji by przed Bożym Narodzeniem tu wpaść, a więc już teraz WESOŁYCH ŚWIĄT wszystkim życzę!!! Ciepłych, spokojnych i rodzinnych. Niby banalnie, ale przecież takie święta być powinny, aby było cudnie :-)
Trzymajcie się wszyscy cieplutko!!!

niedziela, 15 grudnia 2013

Wyczółek



Ostatnio bardzo ważnym projektem w jakim miałam przyjemność wziąć udział było uszycie Wyczółka, czyli lalki Leona Wyczółkowskiego dla Muzeum im. L.W. w Bydgoszczy. Było to dla mnie nie lada wyzwanie, któremu jednak się oddałam z radością :-). 

I póki co jestem zadowolona z efektów końcowych :-)
Wyczółek ma około 60cm wzrostu i zginające się ręce oraz nogi. Nogi są dodatkowo obciążone by mógł ładnie zarzucać nogami, bo Leon w Bydgoszczy ma swoją animatorkę, która go wprawia w ruch i daje mu głos :-). 

Ma też komplet ubrań wyjściowych oraz roboczych oraz różne akcesoria. 

Tak na luzie jest w koszuli:


Wyjściowo zakłada marynarkę oraz kaszkiet, a w dłoń bierze laskę:


Do malowania zakłada fartuch roboczy i łapie się za paletę i pędzel:


A gdy wchodzi do pracowni graficznej, to nakłada fartuch graficzny, którego to nawet nie sfotografowałam ;-)
W ogóle jeśli chodzi o zdjęcia, to trochę dałam ciała, bo jakoś całkiem zapomniałam zrobić mu sesję zdjęciową w dobrym świetle, więc jest co jest, ale dobrze, ze w ogóle się opamiętałam i mu kilka zdjęć przed wysyłką zrobiłam ;-)

Ale sobie na pamiątkę zdjęcie z Wyczółkiem zrobiłam - jakość żenująca, ale choć mam dowód na to, że był u mnie :-)


No a teraz Wyczółek mieszka już sobie w Bydgoszczy i najpewniej pobędzie tam przez długie lata. Czasem wychodzi z muzeum na spacery do okolicznych przedszkoli, by opowiedzieć o sobie i swoim malarstwu dzieciom. I ogólnie mam nadzieję, że dobrze mu się wiedzie :-)

niedziela, 8 grudnia 2013

Przypomniało mi się...

niedziela, 08 grudnia 2013


że miałam tu wpadać nieco częściej, więc zamiast się wylegiwać w fotelu podskoczyłam do komputera i teraz dumam co by tu pokazać....

Myśl pierwsza jest taka, by nowe szyjątka pokazać, bo to przecież wokół nich się wiele w moim życiu kręci :-)

A więc niech się pokaże anielica Ola w kujonkach z kotem Teodorem:



I anielica Michalinka - szyta dla noworodka, więc mocno kontrastowa by Michalinka mogła szybko dostrzec swego aniołka:





Oraz Boguś, który wciąż czeka aż się zajmę jego zdjęciami... Ale dwa mam, więc pokażę:



I nowe owieczki:


z serduchem na pupie ;-)




I koteczki:




I malutkie dzwoniące misiaczki:





I na dzisiaj już starczy tego dobrego, nie?
Udanego tygodnia życzę i spokojnie przespanej nocy!!!

sobota, 30 listopada 2013

Rzutem na taśmę...

sobota, 30 listopada 2013


... zdążyłam z postem w listopadzie!

Nie wiem jak to się dzieje, że ten czas tak szybko umyka! Myślałam, że całkiem niedawno tu byłam i coś pisałam, coś pokazywałam, a to już ponad miesiąc milczenia jak się okazuje! No po prostu jestem tym faktem bardzo mocno zaskoczona! może to z tępa życia wynika, że nawet nie wiem kiedy mijają dni i tygodnie? Może... Choć mam nieodparte wrażenie, ze ostatnimi czasy więcej czasu mi upływa na siedzeniu w fotelu niż na czymkolwiek innym ;-)

Niemniej aby zdążyć jednak w listopadzie z publikacją zacznę zgęszczać ruchy i szybciutko pokażę coś co sobie umyśliłam Wam pokazać. 

Dziś będzie inaczej chyba niż najczęściej bywa. I choć szyciowo, to na większą skalę i całkiem praktycznie.

A więc PUFY będą :-)


Ta którą widać powyżej była uszyta z myślą o małym dzieciaczku, który będzie mógł się nią długo bawić i długo w niej się wylegiwać. Ma zdejmowany pokrowiec (w razie potrzeby prania) a w nim poukrywane różne niespodzianki. Poza tymi widocznymi gołym okiem - czyli tasiemkami i rączką do ciągania jest tam element szeleszczący i piszczałka - ale te to trzeba już łapkami odkryć :-) Pufa jest wypełniona kulką styropianową, więc jest bardzo leciutka i nie ma problemu by ją ciągać wszędzie ze/za sobą. 
A w zestawieniu z czterolatkiem może wyglądać tak:


Po uszyciu tej pufy zechciało mi się znowu mocno jakiejś takiej dla siebie, więc w końcu ją uszyłam i mam :-)


Zrobiłam ją z futerka (a od spodu ze sztruksu czego nie widać na żadnym ze zdjęć ;-) ), więc jest bardzo przyjemna w dotyku i bardzo przyjemnie się w niej zatapia paluchy. I jest bardzo wygodna i wielofunkcyjna, bo używamy ją i pod nogi (jak się wyciągam na fotelu), i pod głowę (jak się wyciągam na łóżku) i pod pupę (jak chcę na niej usiąść). Karolina lubi ją ciągać to tu to tam i się na niej wykładać różnorako.


I choć gdy sobie tak leży na podłodze niechlujnie, to wygląda jak wielka purchawka, to ją szczerze uwielbiam i strasznie się cieszę, że znalazłam czas by uszyć coś dla siebie, i to coś takiego, co na prawdę polubiłam :-)


Hmmm.... I co by tu Wam jeszcze pokazać????????

Może jakiś dowód mojego rozszalania się szydełkowego?
 Bo siedząc w fotelu szydełko i druty są najlepszymi kompanami :-). No - jeszcze książki, ale na nich się nijak skupić nie mogę, więc robótki ręczne wygrywają ;-)

A więc kocyk mi się zrobił taki - bo chciałam zrobić coś bardzo kolorowego:


I taki mały:



A na drutach powstała czapka - ta już na zamówienie:

A z szyciowych rzeczy coś jeszcze pokazać?
E... następnym razem....
A teraz już lecę i pozdrawiam wszystkich ciepło :-)