Już od dosyć dawna planowałam sobie, że w czerwcu wrócę do szycia na tyle na ile warunki mi pozwolą i trzeba przyznać, że plany swe zrealizowałam :-)
Po długich miesiącach życia z dala od maszyny, z początkiem miesiąca ponownie do niej usiadłam i jakże to było ekscytujące doświadczenie! Nie spodziewałam się nawet, że to wywoła we mnie tak dużo emocji i radości!
Ale to przemiłe i przewspaniałe uczucie zanurzyć się w szyciu, w tworzeniu detali, w tych wszystkich drobiazgach, które robię :-)
I powstała anielica wyjątkowa z piękną historią i pięknym powołaniem. Pomysł jej od razu mi się spodobał i cieszyłam się, że ją uszyję na długo przed tym jak usiadłam do maszyny.
A jest ta anielica, po to by pokazać, że ona kocha, że strzeże w podróży, że jest blisko, nawet jeśli tylko symbolicznie, to jest i myśli i czeka - bo to anielica do tira, na długie trasy, na czas rozłąki.
Wlałam w nią mnóstwo pozytywnych myśli i emocji, więc będzie przemiłym kompanem podróży :-)