Czerwiec, jak się okazuje, jest jakimś takim miesiącem obfitującym w różnego rodzaju okazje, kiedy to radośnie można różnych ludzi obdarowywać. Zaczyna się z resztą od dnia dziecka,czyli wielkim wybuchem prezentów, no a potem są na przykład... imieniny Jolanty. A że moja ciocia, siostra mojej mamy i moja mama chrzestna w jednym to właśnie Jola, więc w tym roku udało mi się uszyć dla niej aniołka, a w zasadzie to anielicę kuchenną. Kuchenną nie bez przyczyny - bo ciocia akurat walczy dzielnie z remontem swej kuchni, więc na piękną nowa kuchnię ma i pięknego nowego anioła :-).
Blaszkę z ciasteczkami, które tu tak apetycznie wyglądają wyczarowała dla mnie Asia, którą możecie poznać na jej blogu U Dżoanki, a i u mnie na pewno jeszcze niejednokrotnie się pojawi :-).
I zbliżenie na paputki anielicy, bo są takie fajne ciocine :-)
A od razu po imieninach Joli są urodziny Jagusi - w tym roku pierwsze :-). Więc aby ten dzień odpowiednio uczcić powstała dla Jagusi króliczka ta oto:
Sukieneczka tym razem z tyłu nie ma guziczka, a jest zapinana na zatrzask - plus tego jest taki, że mała guzika nie oderwie, a minus - że ciężko ten zatrzask rozpiąć gdy chce się sukienkę zdjąć (a na pewno jest to trudne dla małej dziewczynki):
Ale jak już się uda ten zatrzask pokonać, to można z króliczki zdjąć wszystko co ma na sobie ;-)
A po urodzinach Jagusi są imieniny Eli - i tym razem świętuje moja Mama. Dla niej niestety już uszyć nic nie zdążyłam, ale jako że ostatnich dni parę u niej spędziłam, to jej poopowiadałam jak piękne rzeczy mam dla niej do uszycia wymyślone. A jak tylko czas pozwoli, to na pewno powstaną (choć znając mnie, to może i nie na pewno...).
A po imieninach Eli (jak to Oreo donosi) zbliża się wielkimi krokami Dzień Ojca - ale na tę okazję to już nic szyła nie będę ;-).
Pozdrawiam wszystkich serdeczni i dziękuję, że zaglądacie, że komentujecie, piszecie i po prostu jesteście- dzięki!!!