sobota, 25 lutego 2012

Ethro czyli moje kochanie

biszkopt 2011

Miałam napisać dziś post opiewający zdolności mojego męża. Zaczęłam od wyboru kilku jego rysunków, po czym się go spytałam, które mogę pokazać. I choć tak właśnie zrobić powinnam, bo było nie było są to jego prace i bez jego zgody nie powinnam ich upubliczniać, to w tym momencie zaczęła mnie cholera strzelać i muszę przyznać, że mój mąż jest prawdziwym idiotą, który wobec siebie jest tak krytyczny, że oszaleć z nim można! Nie pozwala pokazać rysunków, które w jego oczach się jawią jako słabiutkie, a w rzeczywistości są po prostu świetne, rzeczy, których mało kto potrafi w ogóle zrobić, ale mu nie wyszły lub są zbyt naiwne - i jak tu się nie denerwować na takiego uparciucha???

No niemniej już dawno temu się odgrażałam, że jak tylko będę miała taką możliwość, to się pochwalę zdolnościami mego męża, a jako, że ten moment w końcu nadszedł, to się chwaliła będę :-). Bo w końcu, po bardzo długim planowaniu, mąż mój nie tylko zaczął budować swoją stronę (co już nie raz mu się zdarzało), ale i wreszcie ją opublikował, co cieszy mnie ogromnie! Strona jest do obejrzenia pod adresem: 
i choć to jest dopiero jej początek, to już co nieco można na niej zobaczyć :-).

 
szkic całkiem od niechcenia


Z mojego, naprawdę krytycznego, punktu widzenia wszelkie rysunki mojego męża są po prostu genialne! Zachwyca mnie wciąż i nieprzerwanie to z jaka łatwością on rysuje - usiądzie sobie, machnie ołówkiem czy długopisem i już coś jest - coś, czego np. ja bym w życiu nie narysowała, bo po prostu tego nie potrafię. A on na większość rzeczy, które zrobi mówi e tam, nie wyszło, słabe, itd itp. A jak ja słyszę coś takiego, to aż mnie krew zalewa. Chłopak zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego jaką moc ma w swoich dłoniach!

Śmierć dla misia


I wyobraźnię ma ogromną, którą w prosty sposób przelewa na kartkę papieru. Uwielbiam zarówno obserwować jak rysuje, jak i to co powstaje - te wszystkie szczegóły i szczególiki, najmniejsze detale, cienie - wszystko jest i to dopracowane na cacy. I on to wszystko bierze z głowy - ja nie umiem przestać się tym zachwycać!!!

karta komiksu Detektyw Krakowicz

I różnorodność kreski, zależna od tego co rysuje - ja uwielbiam w jego pracach wszystko! Choć też jestem jego najsurowszym krytykiem - innym podoba się wszystko co zrobi, a ja nieraz potrafię mu wytknąć złą kompozycję, czy że coś jest za mało dopracowane - tam gdzie dopracowane być powinno, albo że perspektywa mu się bezsensownie sypnęła. Bo wiedzę w tej dziedzinie mam sporą i doświadczenie nie małe, a i zdolności swoje mam, więc mnie wcale łatwo zachwycić nie jest, a jednak jego pracami wciąż się zachwycam :-).
I zapraszam wszystkich do pozachwycania się wraz ze mną, skoro jest to już możliwe i do zajrzenia na jego stronę czyli TU :-).

I to pewnie mieszanka mamusiowo-tatusiowa powoduje, że moje małe kochanie mając dwa lata i cztery miesiące rysuje sobie takie oto lale (rysowane wczoraj):


No dla mnie jest to wspaniałe!!!!

I na tym kończę chwalenie się moją zdolną rodzinką. 
Wszystkich zainteresowanych zapraszam na Słodyczobranie - do momentu losowania w sklepiku na pewno pokażą się jeszcze różne nowości i będzie w czym wybierać, więc jeśli ktoś chce się skusić, to zapraszam serdecznie :-).

Dzisiejszy post zilustrowali - Ethro i Karolinka.

5 komentarzy:

  1. wow! śmierć misia- fantastyczne! nie da sie ukryć że Twój mąż ma talent! a jedyne czego bardzo mu mogę życzyć to wiary w swoje zdolności i chęci dzielenia się nim w szerszym gronie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. szczerze podziwiam talent, coś niesamowitego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Obejrzałam...świetne!!!szczęka opada...talent zdecydowany!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję zdolnego męża! Tylko pozazdrościć;) A śmierć misia - dooooooobra.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obejrzałam prace męża, są super. Zdolny z niego facet. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że pozostawiasz po sobie ślad :-)