wtorek, 6 grudnia 2011

Wzięło mnie


Coś czuję, że się powoli oddalam od tego bloga - coraz rzadziej tu zaglądam, coraz mniej piszę... A to nie tak miało być! Choć pomysłów na posty mam wiele, to wciąż coś mi nie pasuje i ich nie piszę... W sumie to zazwyczaj wszystko rozbija się o zdjęcia, a raczej ich brak.
Ten post na przykład miał pokazać wszystkie rzeczy z cyklu, który teraz wychodzi spod moich łapek, ale wciąż ich do kupy zebrać nie mogę, by je razem sfotografować i stąd brak postu. Choć przecież wszystkie rzeczy oddzielnie mam obfocone, więc sama nie wiem z czego robię problem... Pewnie stąd, że zachciewa mi się zdjęć idealnych, które pokażą to co chcę by pokazały, a ja ich wciąż nie mam... Nie wiem czy to czasem jakiś pęd do idealizmu (czytaj pedantyzm) mnie tak nie opóźnia w tych postach...

Ale dziś postawiłam, że choć tę gromadkę przedstawię, którą widać na górze i wcale się nie będę przejmować tym, że nie będzie tak jak chciałam aby było, a będę się cieszyć, że w ogóle jest.

Bo generalnie, to muszę powiedzieć, że mi się ogromnie spodobała tkanina z której teraz szyję i mam wielką ochotę wykorzystać ją jak się tylko da najmocniej. W sumie to kupiłam ją na zasłony do kuchni, bo się pięknie prezentuje w zestawieniu ze starym, ciemnobrązowym kredensem jaki tam stoi. Ale na dzień dzisiejszy efekt jest taki, że zasłon brak (karniszy z resztą też, więc się tłumaczę, że to dlatego ich jeszcze nie uszyłam), za to jest anielica, para króliczków, owieczka, poszewki na poduszki, różne zawieszki, woreczek... i plany na kolejne szyjątka.

W sumie to mnie cholernie wzięło i sam pomysł takiego całego cyklu bardzo mi się spodobał. Mam już w zamyśle kolejny cykl z tkaniny, którą mam już od dłuższego czasu i też bym chciała ją tak wypróbować w wielu różnych odsłonach.

No ale na dziś chyba koniec gadania, teraz przejdźmy do rzeczy - zarzucę zdjęciami, a co? Mam, to pokażę ;-). 

A więc zacznijmy od najmniejszego stworka czyli owieczki:


A teraz króliś:



I królisia:



No i moja chyba ulubiona (chyba, bo samej ciężko mi się zdecydować, tak mnie ten materiał rozbraja) Anielica zwana Danką:





I koniec prezentacji na dzisiaj, a ja w sumie miałam jeszcze napisać komentarz do poprzedniego postu - bo jakoś zupełnie zapomniałam dodać, że moja mała baaardzo szybko zdążyła mi wytknąć, że jej lala nie ma bucików (bo ja przecież zawsze robię janielice z bucikami). 
A co się zaś tyczy jej zamiłowania do rysowania, to sprawa wcale nie jest taka prosta, że ma to po mnie. Równie dobrze może z tym swoim niesamowitym zapałem rysować po Tatusiu, który to jest rysownikiem wyśmienitym i talent ma przeogromny ( i mówię to ja - bardzo krytyczna i wymagająca osóbka, więc trzeba mi wierzyć). Kiedyś Wam się i mym mężem pochwalę, niech on tylko zrobi w końcu swoją stronę, abym miała gdzie Was odsyłać, a sami zobaczycie :-).

To ściskam wszystkich mocno, buziaczki ciepłe przesyłam i nie obiecuję poprawy, bo nie wiem jak to będzie. Trzymajcie się zdrowo!


6 komentarzy:

  1. Ja też tak czesto mam ze zdjęciami to światło nie takie, to poza lalki nie odpowiednia, to tło do bani, więc robię po 10 razy fotki a potem z tych 10 lub 20 nadaje się tylko 2-3 zdjęcia no ale fotografem nie jestem i tym się pocieszam hihi.
    Szyjątka superanckie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ze zdjęciami mam to samo a kolekcja cudowna,te wszystkie perfekcyjne szczególiki, gratulacje:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Urocza gromadka:) Tkaninka faktycznie rewelacyjna. Co do zdjęć, ja wciąż ubolewam nad moimi...marny ze mnie fotograf i aparat nie najlepszy...wiecznie kombinuję, a efekty są raczej marne:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Kogo moje oczy widzą!!!!!!!!!Krysia we własnej osobie:)Życzę sobie (taka pazerna jestem)widzieć Cię więcej i częściej!!!!!A szyjątka przepiękne!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle śliczna gromadka. Jestem wielką fanką Twoich owieczek! Zapraszam po wyróżnienie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna kolekcja, z reszta jak wszystkie Twoje prace =D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że pozostawiasz po sobie ślad :-)