sobota, 5 października 2013

Misie uszyte :-)

sobota, 05. października 2013


Co prawda warsztaty z szycia misia odbyły się tak dawno, że już może mało kto pamięta, że w ogóle były, to jako że się właśnie zabrałam za porządkowanie zdjęć z tego dnia, to opowiem o nich dopiero (tj właśnie) dzisiaj. I nie będę się ograniczać w doborze zdjęć - pokażę wszystko tak jak leci nawet jakbym miała nimi zanudzić wszystkich tu zaglądających ;-)

A więc wszystko zaczęło się od pomysłu by jakieś warsztaty szyciowe przeprowadzić w mojej miejscowości i od bardzo sprzyjającej ku temu okoliczności, czyli trwającemu ogólnopolskiemu tygodniu DIY. Szybciutko się podpięłam z moimi warsztatami do tej inicjatywy i  zaraz potem powstał plakat (dzięki memu mężowi - bo to on go zaprojektował), który zaistniał w różnych miejscach Kleszczel, np na szkole:


Potem było przygotowywanie się do warsztatów czyli szycie prototypów misiów (aby uczestnicy wiedzieli jakich efektów swej pracy mogą się spodziewać), zbieranie materiałów, szykowanie wszystkich niezbędnych rzeczy oraz tych mniej potrzebnych, ale jakże przyjemnych jak soczki czy wafelki ;-)

A potem przyszła sobota i się zaczęło - oczywiście od kilku słów wstępu i wyjaśnienia :-)


Każdy z uczestników miał za zadanie uszyć jak najbardziej samodzielnie swoją maskotkę, a więc na początku musiał się zdecydować co i z jakiego materiału szyć będzie, po czym musiał przygotować sobie szablon wybranej maskotki.



Który następnie musiał nanieść na materiał z którego postanowił szyć


Świetne było to, że starsi pomagali w trudniejszych zadaniach młodszym!

I powoli zaczęło się szycie

I wypychanie

I malowanie (tu - stanowisko malowania buziek, które objął mój mąż, bo farbki do tkanin mają to do siebie, że z ubrań się spierać nie chcą, więc dla bezpieczeństwa pędzlami rządził Adrian, a chłopcy go instruowali co, gdzie i jakim kolorem ma namalować)


A potem jeszcze robiliśmy czapeczki :-)



I oto Dominik z samodzielnie zaprojektowanym, uszytym i pomalowanym kotkiem, bo Dominik UWIELBIA koty - na uszycie większego (gdy się okazało, że ten jest malutki) niestety nie starczyło nam już czasu:


I Filip, któremu udało się uszyć parę misiową, a po warsztatach stwierdził, że tak właśnie będzie zarabiał - szyjąc maskotki :-D


I Olek ze swoim misiem - piratem :-)


Oraz ja, która tego dnia (tak dla odmiany) nic nie uszyłam, za to Roksana zrobiła mi fajne zdjęcie :-)


No i zabrakło mi tu starszaków ze swoimi szyciowymi kreacjami oraz zdjęcia zbiorowego, które być miało, ale nam się jakoś rozeszło... No trudno.

I by było w zasadzie na tyle! W sumie jak na mnie, to jakoś zwięźle i mało opisowo ;-) 
Ale - już tak podsumowując - to było to na prawdę bardzo fajne doświadczenie!

:-)

4 komentarze:

  1. Fajna inicjatywa - i jakie świetne rezultaty! Miały dzieciaki radochę, i Wy chyba też;) Zawsze podziwiam Twoje prace, są tak dopracowane - profesjonalizm w każdym calu:) Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Sunsette! A żebyś wiedziała, że frajdy przy tym było co nie miara dla każdego! Dla mnie obserwowanie fascynacji (zwłaszcza najmłodszych uczestników), że mogą coś zrobić sami - bezcenne! A i starsi byli ze swej pracy zadowoleni, więc radocha na maxa :-D
    I dzięki za miłe słowa odnośnie mych prac! W sumie wychodzi w nich mój mały pedantyzm ;-) I świetna jest świadomość, że ktoś to dostrzega, a może i nawet docenia - dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękna sprawa. Podziwiam. Ogarnąć taką grupkę z igłami to prawdziwe wyzwanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację Mysiu - myślałam, że ogarnięcie będzie łatwe, ale faktycznie trzeba się nieźle wysilić by ogarnąć dzieciaki i nie pozwolić im aby choć przez chwilę się nudziły. Ale to i tak świetne zajęcie :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że pozostawiasz po sobie ślad :-)