Coś ostatnio - całkiem nieoczekiwanie - zaczęłam znów szyć :-). I na prawdę nie spodziewałam się, że to będzie takie proste i przyjdzie do mnie tak naturalnie! Ale że będzie sprawiało mi wiele radochy, to nie miałam najmniejszych wątpliwości ;-)
Uszycie pierwszej owieczki, to było takie poczucie triumfu i wygranej z czasem - bo jednak się da, jednak można - juppi!! Więc po czymś takim musiałam usiąść do kolejnej maskotki :-). A potem pierwsze maile od klientów i pierwsze wzruszenia, że ktoś się cieszy, że komuś się podoba, że kogoś się uszczęśliwiło...
No cóż - wychodzi na to, że ja szyć muszę aby nie zwariować i się częściej uśmiechać!
A dziś pokażę fragment tego co ostatnio powstało :-)
Owieczka którą uwielbiam, bo jest bossska:
Z serduszkiem tam gdzie zawsze ;-)
Na macierzyńskim spróbowałam nowego misia i od razu się zakochałam, więc na pewno powstanie ich dużo więcej:
I powstał kociak Groszek i kolejna owieczka (to właśnie prośba o ich uszycie rozpoczęła moją nową przygodę z maszyną):
A do kompletu dla nich powstał jeszcze jeden kociak - Ponurasek:
Tak patrząc na ten post, to kolorystycznie jest u mnie buro i ponuro, ale właśnie w takiej kolorystyce mi teraz jest dobrze, więc to pewnie stąd tak.
No i na dziś starczy tych zdjęć! Spodziewajcie się, że niebawem zarzucę Was kolejnymi ;-)
Pozdrawiam ciepluśko i udanego nowego roku szkolnego wszystkim życzę!!!
Hmmm... A swoją drogą, to siedem lat temu wyszłam za mąż ;-) Ciężko uwierzyć, że jest to już nasza siódma rocznica! Zdawać by się mogło, że jesteśmy ciut młodsi ;-)
Ooooo ooooo Krysia wraca huraaaa! Bardzo się cieszę:) uwielbiam podziwiać Twoje szyjątka. Szyjesz to znaczy, że prześliczna córcia na grzeczną panienkę rośnie;) Wszystkiego naj z okazji rocznicy, dużo miłości na każdy dzień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję!!!! Za pamięć i za odwiedziny i za w ogóle :-) Miło mi się zrobiło bardzo :D
OdpowiedzUsuńA córcia to nie wiem czy taka znowu grzeczna - raczej normalna... Szyję jak mąż wraca z pracy - wtedy dzieci mu oddaję a sama się zamykam w pracowni na godzinkę i coś tworzyć zaczynam. Tak z małą na oku to bardzo ciężko szyć by mi było tym bardziej, że zaczęła raczkować jak szalona, więc trzeba ją pilnować baaardzo.