Jakiś czas temu (całkiem niedawny) w mojej pracowni powstało wyjątkowe rodzeństwo - Michał i Kuba. Lubię ich bardzo (jak wszystkie moje anioły z resztą :-) ).
Na dzisiaj mam przygotowanych sporo zdjęć, by spróbować pokazać ich urok i szczerze mówiąc próbując wybrać zdjęcia do tego wpisu myśli mi się rozchodzą dwutorowo.
Tu Kuba pyta: Ale o co chodzi?
A ja odpowiadam:
Tor pierwszy - ja: twórca - Jak tu pokazać wyjątkowość chłopców? Gdy na nich patrzę wyglądają naprawdę niesamowicie, ale gdy pstrykam zdjęcie ich czar jakoś znika... Więc może zrobię zdjęcie pod innym kontem? Ale to wciąż nie działa... Inna perspektywa! Wciąż nie to... A taki jest fajny gdy się na niego patrzę... I gdzie ta cała fajność znika na zdjęciach??? Spróbujmy jeszcze raz... Już nie mówiąc o tym, że przecież z każdej strony prezentuje się świetnie, z każdej perspektywy można zobaczyć jakiś ukryty detal...
A tu Michał pyta: No i..???
No i to, że z każdej sesji fotograficznej wychodzę z całą mocą zdjęć, z którymi nie do końca wiem co zrobić. Najchętniej pokazałabym je wszystkie, ale (uwierzcie mi na słowo) nikt by oglądania tego nie zniósł i sensu większego to by nie miało - sama się męczę je przeglądając i wybierając, te które pokażę, a trzeba pamiętać o tym, że jestem na etapie euforii "łał, ale fajnie mi to wyszło" ;-), więc każdy kto tej euforii nie ma byłby znudzony po... sekundzie? chwilce?
Tu: Kuba nawet już nie chce pokazać swej twarzy, bo by się wydało jakie miny strzela na te moje wywody... Za to ma bardzo fajne trampki i skarpetki ;-)
Tor drugi - ja: obserwator - Jako twórca anielskich istot z upodobaniem, zainteresowaniem i niejednokrotnie uwielbieniem oglądam blogi innych twórców. I nieraz spotykam się z setką (no dobra - przesadzam, ale chodzi nie o fakty, a o wrażenie) zdjęć jednakich pokazujących jakiś nowy wytwór i jestem szczerze znudzona oglądaniem tych zdjęć, bo większość z nich nic nie wnosi... Nawet, gdy ów wytwór sam w sobie jest fantastyczny i robi ogromne wrażenie, to ilość zdjęć zwyczajnie przytłacza.
Tu: Michał się skulił tak, by nie było po jego mimice widać co sobie teraz myśli, co nie zmienia faktu, że ma fajną koszulkę oraz super spodenki z kieszonką.
No i na koniec jestem ja: ja - która to się zastanawia jak wyważyć mnie zachwyconą nowym uszytkiem i mnie znudzoną masą zdjęć. Za każdym razem z jednej strony pokazałabym wszystkie tajemnice tego co właśnie uszyłam, ujęcia w każdym możliwym oświetleniu i pod każdym wyobrażalnym kontem, a z drugiej strony tak bardzo nie chciałabym zamęczać swych czytelników nadmiarem zdjęć, które nic nowego nie wnoszą, że... no czuję się rozdarta!
Nie wiem na ile udaje mi się wyważyć w sobie twórcę i obserwatora, ale może Wy mi podpowiecie w komentarzach pod tym postem? Przesadzam ze zdjęciami? czy ich ilość jest w sam raz?, czy ktoś może czuje wręcz niedosyt zdjęć?
Tu: bardziej łobuzerski Michał robi a kuku, a w sumie spokojny Kuba pokazuje... kto go uszył ;-)
No i na koniec i tak nie mogę się powstrzymać by pokazać chłopaków w szerszym kontekście mego korytarza...
Szkoda, że już tu nie siedzą... (choć pewnie gdyby próbowali, to moje dzieci i tak by je zaciągnęły do wspólnej zabawy i by wcale nie siedziały ;-) ).
No dobrze, to kończę na dziś i pozdrawiam wszystkich cieplutko życząc pozytywnych wibracji!!!
Krysia
Anioły świetne i wiem o czym piszesz. Moje anioły na zdjęciach wychodzą jak Baby Jagi a w rzeczywistości są ładniejsze.
OdpowiedzUsuńano! nawet najpiękniejsze zdjęcie ma się nijak do oryginału który ma się przed sobą, a wielka szkoda!
Usuńpozdrawiam ciepło Ciebie wraz z Twoimi aniołami :D