Choć u mnie remont wciąż pełną gębą, ładu i składu we wszystkim jakoś brak, nitki pochowały się przede mną tak skrzętnie, że w ogóle nie mogę sobie przypomnieć gdzie je wsadziłam, to jednak gdzieś z boku tego wszystkiego powoli pracuję i jest już najwyższy czas, by pokazać co nowego uszyłam, bo Tatuś Zuzi już się pewnie doczekać efektów mej pracy nie może :-).
Zamęczać dziś potokiem swych słów nie będę, bom sama zamęczona jestem małym źrebaczkiem okrutnie, za to zdjęć chyba będzie dużo...
I od razu do rzeczy przechodzę - dziś pokarzę co takiego dostanie Zuzia na swoje piąte urodzinki (a w sumie, to jeśli to zostanie zaakceptowane, to wtedy dostanie...).
Po pierwsze Anielicę Zuzę, tę oto:
Z klasycznym już u mnie guziczkiem do łatwego zawieszania na skrzydełkach:
A oto kilka jej detali:
Po drugie - w zestawie z Anielicą jest Kitty - w początkowym mym zamyśle miała ona być tylko miłym dodatkiem do anielicy, którą to miała tulić w swych ramionach, ale w końcowym efekcie wyszła pełnoprawna zabawka, bo jakoś nie miałam serca zszywać ich razem. Uznałam, że Zuzia na pewno będzie się chciała nimi pobawić oddzielnie, więc ich w sumie nie połączyłam. A oto i ona:
No i do tej różowej gromadki dochodzi osobnik, który mnie szalenie wymęczył - mały zielony kucyk. Każdy kto choć trochę szyje, ten wie, że im mniejsza forma, tym trudniej jest ją zdobić. A ten kucyk do wielkich nie należy - ma 15cm długości i około 11cm wysokości. Zabierałam się za niego długo i na różne sposoby, a skończyło się na tym, że wykonałam go w całości ręcznie, maszyny nie używając przy tym ni razu. Wykrój do niego zrobiłam sama, sugerując się kucykami Little Pony, bo Zuzia jest właśnie na ich etapie, więc inaczej być nie mogło. A najbardziej mnie irytowało to, że choć go robiłam i robiłam, to nie miałam pojęcia jaki będzie efekt końcowy. Za to teraz, choć efekt mej procy zobaczyć już mogę, to tak nim jestem zmęczona, że nie wiem, co o nim myśleć... Ale oceńcie sami:
I mogłabym na tym skończyć, ale jeszcze pomęczę Was odrobinkę zdjęciami całego radosnego stadka ;-)
No i na tym już kończę, choć właśnie przypomniałam sobie, że miałam pisać o wyróżnieniach, ale słowo honoru, ze znów nie mam na to siły, czyli znowu to odłożę na potem.
Więc miłego wieczoru wszystkim życzę i bardzo dziękuję wszystkim za odwiedziny u mnie i za przemiłe komentarze, jakie po sobie zostawiacie!
Dlaczego ja nie mam 5 lat ???
OdpowiedzUsuńKucyk cudny,możesz być z niego dumna :) pozostałe panienki równie śliczne :) Zdolna z Ciebie Kobieta :)
Piękne! Wszystko cudowne! I jeszcze z szydełkiem jesteś zaprzyjaźniona....dlaczego ja nie mogę ;(
OdpowiedzUsuńBuziaki posyłam :*:)
Doroto darias - pewnie już swoje piąte urodzinki kiedyś obchodziłaś, ale człowiek przecież może sobie robić małe przyjemności przez całe życie, bo okazji do tego jest tyle ile ich sobie stworzymy :-)
OdpowiedzUsuńa ja po przespanej nocy już się przychylnie na me zielone szyjątko patrzę (uff!)
Daria darsi - dzięki!, no i na pewno byś się zaprzyjaźniła z szydełkiem, gdyby spróbowała - przecież jesteś koziorożcem uparciuchem i dopięłabyś swego ;-)
Kucyk bajeczny:).
OdpowiedzUsuńBajeranckie zabawki!!! Masz cierpliwość anioła:)))
OdpowiedzUsuńKrysiu, czy to Ty tworzysz te małe cudaki? I chowałaś je przed naszym wzrokiem tyle czasu.
OdpowiedzUsuńA w zielonym koniku jestem zabujana po prostu! Buziaki dla małego bąbielka :)
Krysiu jesteś bardzo twórcza.Wszystko jest przepiękne!!!
OdpowiedzUsuńA Twoje komentarze,nawet te najdłuższe uwielbiam!!!
Aniu - tak tak - to ja :D Witaj!!! Ja nic nie chowam - wszystko jest dostępne 24h na dobę - o tu właśnie ;-) tyle, że z natury to ja wstydliwa jestem (i skromna!), to się za mocno nie chwalę. Już cudem jest, że w ogóle blog założyłam i ludziom pokazuję to co robię!
OdpowiedzUsuńKasiu - dzięki :-) I dobrze, że moje komentarze uwielbiasz, bo planuję jeszcze nie jednym Cię zamęczyć ;-) a że sporo pytań zadajesz, to ja odpowiadam i odpowiadam i odpowiadam... bom jest chyba gadułą jednak (a myślałam, że milczek ze mnie ;D)
OdpowiedzUsuńA!!! No i Aniu - bąbelka pozdrowiłam (dziewczyno - jak to to rośnie!), a z rozpędu to i męża swego ukochanego również - po pytaniu "która to Koza?" powiedział "aha" (czyli się ucieszył mój ukochany wylewny ;-)
OdpowiedzUsuńO ja nieokrzesana! Adriana też miałam na myśli :) A malutka toczka w toczkę Twój mąż!
OdpowiedzUsuńfakt - mała podobna jest do niego bardzo - moje ma tylko oczy, a cała reszta jest tatusiowa, ale na szczęście do twarzy jej z tym ;-)
OdpowiedzUsuńPomału nadrabiam blogowe zaległości i trafiłam do Ciebie na dłużej. Piękne rzeczy tworzysz. A kocurki łaciaty, zagłówkowy i ten z długachnym ogonem urzekły mnie niesamowicie. Jeżeli pozwolisz spróbuję kiedyś te pomysły wykorzystać. Twoje aniołki również są przeurocze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie na candy:)
dziękuję w imieniu wszystkich moich kociąt (i anielic) :-)
OdpowiedzUsuńoczywiście, że pozwalam - jeśli coś Ci się podoba i chciałabyś sobie to uszyć - to śmiało - a ja chętnie pooglądam jak te pomysły wykorzystasz :-)
Są przesłodkie i przepiękne
OdpowiedzUsuńFenomenalny ten kucyk - napatrzeć się nie mogę :)
OdpowiedzUsuńW ogóle cudne rzeczy na tym blogu widzę robione. Patrząc żałuję, że szycie zdecydowanie nie jest moim atutem.
pozdrwaiam