I wychodzi na to, że strasznie się wciągnęłam w tworzenie na
szydełku! Już dawno nie miałam takiej manii szydełkowania, ale jak widać wraca ono do mnie jak bumerang. Tym razem praca na szydełku miała być jednorazową odskocznią od codziennej pracy - takim czasem świątecznym, a
wychodzi na to, że się po miesiącu od szydełka oderwać nie mogę. Ba! ten
świat fascynuje mnie coraz bardziej!
Wszystko się zaczęło od małpy, którą już poznaliście i która mi się wcina na zdjęcia chyba do każdego postu odkąd powstała. Zaraz po niej powstały Angry Birds'y, a dopiero potem zaczęłam przeszukiwać sieć wypatrując jakiegoś wzoru na misia (bo przecież Karola chciała misia) i trafiając na całe morze cudnych szydełkowych wytworów od których szczęka opada, no i zaczęły powstawać kotki i misie i inne cudeńka, które Wam pewnie jeszcze kiedyś pokarzę (jak się z czasem zaprzyjaźnię i będę go miała więcej).
I mam teraz straszną ochotę wszystkiego wypróbować (no dobra, nie wszystkiego, a tylko rzeczy wybrane, których i tak jest cała moc i pewnie życia nie starczy by wszystko zrobić), bo przecież na razie ledwie liznęłam ten szydełkowy temat.
A jest to o tyle kuszące, że do robienia na szydełku na prawdę nie trzeba wiele - wystarczy kawałek włóczki i szydełko, więc jest przy tym dużo mniej zamieszania niż przy szyciu. I można pracować w każdych wolnych pięciu minutach, gdy mała ma drzemkę czy jak już wszyscy w domu śpią - bo robotą na szydełku na pewno nikogo nie zbudzę ;-)
No więc póki co siedzę sobie i dłubię na szydełku różne różności, a córa zamówień ma coraz więcej ;-)
A tu mała odsłona tego jak faktycznie zdjęcia powstawały - namówienie Hani by pozwoliła mi porobić zdjęcia graniczyło z cudem - bardzo jej zależało na pobyciu z mymi szydełkowymi stworami, które albo przytulała, albo przewracała, albo na nie siadała lub ewentualnie gryzła ;-)
A na koniec muszę jeszcze donieść z ogromną radością o nowym blogu - PANI POCZYTALNIA - który polecam wszystkim spragnionym dobrej literatury serdecznie! Ale niech Was tytuł nie zmyli - nie tylko o książki tu się rozchodzi, o nie! I tu muszę zacytować autorkę (bo mi to słów brakuje...):
Jest to blog o życiu z rozmysłem, powolnym i uważnym smakowaniu życia, świadomej rezygnacji z tego co mniej istotne. Przeczytacie tu o rodzącej się fascynacji minimalizmem i prostotą. O wychowaniu i rodzicielstwie, nie z pozycji autorytetu, a z pozycji osoby, która codziennie podejmuje trud rozpoznania świata małego dziecka. O feminizmie stosowanym, bo nawykowa nierówność mi przeszkadza. O podróżach nieoczywistych, głównie palcem na mapie lub z nosem w książce. I o książkach, a jakże!
No i tak właśnie jest :-). Czyta się go świetnie - połyka wręcz w całości! Więc zaglądajcie i się sami przekonujcie o tym cóż mnie tam tak urzekło :-)
A więc miłej lektury i do przeczytania!
Obserwuje od dawna i bardzo sie ciesze, ze siegnelas po szydelko! Jesli piszesz, ze to poczatki, to znaczy, ze naprawde masz talent!! Zapraszam do zajrzenia na moj blog o szydelkowych zabawkach: pl.woolfriends.com pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńChoć tak dla jasności - z szydełkiem jestem za pan brat od daaaaawnaaaaa (lat nie będę liczyć, ale zaczęłam tę zabawę w podstawówce, a już nie pamiętam kiedy szkołę tę skończyłam ;-) ), więc szydełko nie jest nowością w mym życiu. Ale dopiero teraz odkrywam (i z wielką przyjemnością zatapiam się w nim) świat amigurumi - i w tym jestem nowicjuszką. I już się czuję w tym świecie jak ryba w wodzie :-) Ale... zaczynam też już mieć pierwsze objawy znudzenia tematem, więc nie wiem jak długo tam miłość do amigurumi jeszcze we mnie potrwa....