Powiem szczerze - miałam dzisiaj Wam opowiedzieć o tym jak to się stało, że mamy pracownię - co, jak, kiedy i dlaczego. Ale cóż za znaczenie mają plany gdy się ma małe dzieci? Hania obecnie ząbkuje - właśnie wyrzynają jej się trójki i (jak to u niej bywa) nie dość, że idą wszystkie cztery na raz, co maluśka bardzo ciężko znosi, to jeszcze przyczepił się do niej katar i kaszelek, więc wszystkie nasze plany możemy sobie wsadzić dokładnie tam, bylebyśmy byli bliziutko Hani. Więc pisanie i opowiadanie odłożę na lepsze dni (bo teraz zwyczajnie zmęczona jestem, a przede mną pewnie kolejna niespokojna noc, więc resztki sił zostawię dla Hani), a dziś tylko pokażę jak to w naszej pracowni było i jest.
A BYŁO TAK:
|
maskowanie drzwi (są za płytą) i równanie ścian w jednym |
|
równanie ścian = kładzenie płyt |
|
malowanie przy dźwiękach radiowej Trójki i Polskiego Topu Wszech Czasów |
|
malowanie... miało być szaro... tzn ściany miały być szare |
|
wykładzina już leży i właśnie robi się (tj Ethro robi) mój stół roboczy |
A TAK JEST TERAZ:
|
kotara do przebieralni i lustro już jest (chowa się za kotarą) |
|
łóżeczko Hani oczywiście też jest |
|
A na ścianach wisi kilka prac mego męża (czyli Ethro) |
|
I są jego Leśne Ludki i troszeńkę moich wytworków też jest :-) |
I więcej zdjęć nie przygotowałam...
Ale za to życzę Wam
uśmiechniętego tygodnia!!!
Super pracownia! :) A wytworki urocze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci anuk!
UsuńSuper miejsce do pracy stworzyłaś. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńWraz z mężem stworzyliśmy :-) I szczerze mówiąc - pracuje się tam wyśmienicie!!!
UsuńPozdrawiam ciepło :-)