Coś Dziadkowie chyba się za swoją wnuczką stęsknili, bo dziś prawie cały dzień z nią siedzą, co mnie bardzo cieszy, bo dzięki temu mogłam sobie spokojnie popracować. I efekty tej pracy są już namacalne, bo powstała Natalka. Pomysł na nia miałam już od dość dawna, więc wystarczyło go tylko zrealizować, za wiele się nad szczegółami nie zastanawiając.
I tak oto Natalka ma na sobie letnią sukieneczkę w duże kwiaty, skórzane sandałki z różyczkami i guziczkami, jasnobłękitne skrzydełka i kwiatuszek we włosach. A wszystko w trzech kolorach - czarnym, turkusowym i białym.
W sumie, to gdyby nie wizyta u Babci, to nawet nie miałabym jej jak zrobić, bo to u niej będąc kupiłam włóczkę na włosy anielicy i te wszystkie różyczki. A do tego tasiemki i koronki i nitki... U nas niestety takiej możliwości nie mam, by kupować różne wspaniałości, bo pasmanterii brak (sklepu z materiałami z resztą też). Najbliższe sklepy z przydasiami mam w odległości ponad pół godziny drogi i aby się do nich wybrać, to mam większość dnia w plecy. Już nie mówiąc, że w tych najbliższych pasmanteriach wybór jest raczej ograniczony, bo się mieszczą w niewielkich miastach. Co prawda pozostają mi jeszcze zakupy przez internet, ale nie ma to jak wszystkiego dotknąć, pomacać i w palcach poobracać. Więc się cieszę ogromnie, że będąc w mieście odwiedziłam kilka sklepów i poczyniłam jakieś tam zakupy (z wypiekami na policzkach - rzecz jasna i z silnym postanowieniem, by zbyt mocno nie szaleć, co się udało tak troszkę).
No, ale mniejsza o większą. Oto i Natalka w całej swej okazałości:
Dużo tych zdjęć, ale znowu mam problem z wyborem, bo chciałabym ją pokazać z każdej strony... Może kiedyś jeszcze się nauczę sztuki wyboru i nie będę tak zasypywać zdjęciami... Może...
No a teraz marzy mi się anieliczka w szarościach, ale nie wiem, czy uda mi się znaleźć na nią odpowiednie materiały w swoich zasobach... Ale może? Muszę poszperać troszkę...
No to kończę i pozdrawiam wszystkich cieplutko i odrobiny orzeźwienia i wiaterku życzę!!!
Krysiu baaardzo utalentowana z Ciebie kobietka.Piękna Natalka!:)
OdpowiedzUsuńKolejna piękność! :)
OdpowiedzUsuńŚliczną Natalkę uszyłaś!
OdpowiedzUsuńTe wszystkie szczególiki - to musi długo trwać szycie takiej tildy..., ale efekt jest wspaniały.
Podziwiam.
Dziękuję Dziewczyny!
OdpowiedzUsuńA co do Twoich słów Renko, to faktem jest, że gdyby nie te wszystkie szczególiki, to szyłoby mi się o wiele szybciej. Ale ja tak lubię wszystko dopieścić, że inaczej chyba nie potrafię (albo póki co nie chcę potrafić).
Uwielbiam Twój sposób szycia! :) Ja również kocham detale bo w tym całe serce Aniołka czy innej pracy, dlatego z przyjemnością oglądam Twoje bo widzę że Tobie podobnie w duszy gra :) Te buciki - cudowne! No i to zestawienie kolorystyczne, w całokształcie - bomba!:)Buziaki!:*
OdpowiedzUsuńO Dario! Od Ciebie dostać taki komentarz, to prawdziwy zaszczyt - będę się nim jeszcze długo napawać - dzięki!
OdpowiedzUsuńśliczna Natalka wyszła z Twoich łapek :)
OdpowiedzUsuńbuciki bombowe!!
diabeł tkwi w szczegółach :D super
piękne te Twoje pannice:) i z każdej taka indywidualność:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziękuję :-) I chyba nie da się ukryć, że jak dotąd każda anielica jest dla mnie nową przygodą ;-)
OdpowiedzUsuń