środa, 8 czerwca 2011

Natalka



Coś Dziadkowie chyba się za swoją wnuczką stęsknili, bo dziś prawie cały dzień z nią siedzą, co mnie bardzo cieszy, bo dzięki temu mogłam sobie spokojnie popracować. I efekty tej pracy są już namacalne, bo powstała Natalka. Pomysł na nia miałam już od dość dawna, więc wystarczyło go tylko zrealizować, za wiele się nad szczegółami nie zastanawiając.

I tak oto Natalka ma na sobie letnią sukieneczkę w duże kwiaty, skórzane sandałki z różyczkami i guziczkami, jasnobłękitne skrzydełka i kwiatuszek we włosach. A wszystko w trzech kolorach - czarnym, turkusowym i białym.

W sumie, to gdyby nie wizyta u Babci, to nawet nie miałabym jej jak zrobić, bo to u niej będąc kupiłam włóczkę na włosy anielicy i te wszystkie różyczki. A do tego tasiemki i koronki i nitki... U nas niestety takiej możliwości nie mam, by kupować różne wspaniałości, bo pasmanterii brak (sklepu z materiałami z resztą też). Najbliższe sklepy z przydasiami mam w odległości ponad pół godziny drogi i aby się do nich wybrać, to mam większość dnia w plecy. Już nie mówiąc, że w tych najbliższych pasmanteriach wybór jest raczej ograniczony, bo się mieszczą w niewielkich miastach. Co prawda pozostają mi jeszcze zakupy przez internet, ale nie ma to jak wszystkiego dotknąć, pomacać i w palcach poobracać. Więc się cieszę ogromnie, że będąc w mieście odwiedziłam kilka sklepów i poczyniłam jakieś tam zakupy (z wypiekami na policzkach - rzecz jasna i z silnym postanowieniem, by zbyt mocno nie szaleć, co się udało tak troszkę).

No, ale mniejsza o większą. Oto i Natalka w całej swej okazałości:





Dużo tych zdjęć, ale znowu mam problem z wyborem, bo chciałabym ją pokazać z każdej strony... Może kiedyś jeszcze się nauczę sztuki wyboru i nie będę tak zasypywać zdjęciami... Może...

No a teraz marzy mi się anieliczka w szarościach, ale nie wiem, czy uda mi się znaleźć na nią odpowiednie materiały w swoich zasobach... Ale może? Muszę poszperać troszkę...

No to kończę i pozdrawiam wszystkich cieplutko i odrobiny orzeźwienia i wiaterku życzę!!!

9 komentarzy:

  1. Krysiu baaardzo utalentowana z Ciebie kobietka.Piękna Natalka!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczną Natalkę uszyłaś!
    Te wszystkie szczególiki - to musi długo trwać szycie takiej tildy..., ale efekt jest wspaniały.
    Podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję Dziewczyny!
    A co do Twoich słów Renko, to faktem jest, że gdyby nie te wszystkie szczególiki, to szyłoby mi się o wiele szybciej. Ale ja tak lubię wszystko dopieścić, że inaczej chyba nie potrafię (albo póki co nie chcę potrafić).

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Twój sposób szycia! :) Ja również kocham detale bo w tym całe serce Aniołka czy innej pracy, dlatego z przyjemnością oglądam Twoje bo widzę że Tobie podobnie w duszy gra :) Te buciki - cudowne! No i to zestawienie kolorystyczne, w całokształcie - bomba!:)Buziaki!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. O Dario! Od Ciebie dostać taki komentarz, to prawdziwy zaszczyt - będę się nim jeszcze długo napawać - dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczna Natalka wyszła z Twoich łapek :)
    buciki bombowe!!

    diabeł tkwi w szczegółach :D super

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne te Twoje pannice:) i z każdej taka indywidualność:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję :-) I chyba nie da się ukryć, że jak dotąd każda anielica jest dla mnie nową przygodą ;-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję, że pozostawiasz po sobie ślad :-)