Dziś jest jakoś fajnie :-) Od rana pachnie ciastem marchwiowym, które mąż wczoraj upiekł, a ja dziś konsekwentnie podjadam (tak że nie wiem czy mu coś zostanie jak wróci z pracy... bo pysznie wyszło...). Starsza córa wstała dziś bezproblemowo i ubieranie jej oraz szykowanie do przedszkola poszło bardzo sprawnie. A ja postanowiłam wziąć dziś sobie wolne od domowych obowiązków. Tzn tak prawie, bo jednak coś tam pewnie zrobię, ale tylko minimalnie. I choć pewnie szybko odbije mi się to czkawką (bo jak ktoś tu nie lubi bałaganu, to ja właśnie) to dziś się tym nie przejmuję... Zamiast tego mam czas dla siebie :-)
No... Takie w każdym razie były plany... A rzeczywistość? Dziewczyny dziś wstały o 5:40 absolutnie bez chęci ponownego położenia się spać. Mi - która położyłam się pięć godzin wcześniej, a w między czasie byłam trzy razy budzona przez młodszą na karmienie i przytulanie - to było jakoś za wcześnie...
Na moje szczęście mąż wstał chwilę później, więc mu dzieci oddałam, a sama się zdrzemnęłam jeszcze do siódmej i jest już troszkę lepiej :-) Za to zapach ciasta został niestety zaduszony pichceniem teściowej (dziś mi jakoś nie w smak te zapachy....). Z pozytywów - ciasto w nocy nie zniknęło i rzeczywiście mam co podjadać do kawki ;-)
Ale! Teraz (a jest dopiero dziewiąta) starsza córa jest już w przedszkolu, młodsza ze zmęczenia w końcu zasnęła (rzecz od dawna nie spotykana o tej porze!), a ja z ciepłą kawką siedzę sobie przy komputerze i piszę post - rewelacja! Ta błoga cisza i spokój szybko się może nie powtórzyć, więc korzystam póki mogę :-)
A fakt, że w tej ciszy siedzę i piszę zamiast brać się za sprzątanie świadczy o tym, że moje dzisiejsze leniuchowanie jest oficjalnie rozpoczęte!
A teraz stąd szybko umykam, bo marzy mi się by dziś coś uszyć, tak mi się za szyciem zatęskniło!
Tylko jeszcze pięknie podziękuję MISTRZOM REKLAMY - cudnie odśpiewaliście swą pieśń, tak że teraz dzięki Wam wciąż siedzę z wielkim rogalem na buzi, aż zaraz pewnie od tego zakwasów mięśni twarzy dostanę ;-)
DZIĘKI OGROMNE!!!
A więc miłego, leniwego dnia wszystkim życzę!!! A sama spróbuję pogodzić córę z maszyną i maszynę z córą - oby się udało!
*p.s. - a jednak wspomnę jeszcze o zdjęciach - są to małe migawki z mego domowego zacisza.
I tak od góry po kolei widać:
1) walentynkowy akcent w pokoju
2) senne kociska w sypialni
3) fiki i wybryki dziewczyn na łóżku rodziców
4) poranna kawka i niczym nieposkromiony mały szperacz szufladowy
5) śpiąca Haneczka
6) szydełkowe serdeczności :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że pozostawiasz po sobie ślad :-)