Dziś posiedziałam trochę nad zbudowaniem strony Anielice i anioły, bo raz - że czuję nieodpartą potrzebę uporządkowania moich prac, a dwa - że mam tendencję do gubienia zdjęć, więc trzeba je gdzieś dobrze pochować. Tzn ja sama z siebie jestem porządna i poukładana* (czasami aż nazbyt przesadnie) i zdjęć nie gubię, za to moje sprzęty elektroniczne mają tendencję do psucia się i tracenia moich plików bezpowrotnie. Ostatnio w styczniu znowu straciłam całą masę danych, m.in. całą listę kontaktów z telefonu (więc jeśli czekasz aż zadzwonię, a ja nie dzwonię od dwóch miesięcy, to najpewniej nie mam Twojego nr telefonu i nawet nie mam jak Ci o tym powiedzieć...) i masę zdjęć. Niewiele wcześniej zjadło mi całe moje archiwum zdjęciowe z wieluuu lat - gdyby nie blog i facebook nie zostałoby mi nic na pamiątkę po całej mojej pracy...
* proszę tego nie mylić z porządkiem i ładem wokół mnie ;-)
hmmmm to zdanie nie daje mi spokoju! mam zadatki pedantyzmu szalonego, w szczegółach jestem poukładana aż do bólu, za to z globalnym chaosem (np panującym w moim domu) zupełnie sobie nie radzę...
Ale!!! Ja wcale nie o tym miałam!!! Bo chodzi o to, że tak sobie nad tą stroną pracowałam i uświadomiłam sobie jak bardzo ten blog zaniedbałam. Jak wielu rzeczy tu w ogóle nie pokazałam, o ilu szyjątkach nie opowiedziałam. I trochę szkoda i smutno, że tak to miejsce opuściłam...
Lidia była pierwszą anielicą uszytą po narodzinach mej drugiej córy. |
Choć nie ma co ukrywać, że to głównie za sprawą czasu (a raczej jego braku) tak się porobiło. Było, nie było do pisania postów czas znaleźć trzeba, a gdy się gna od zamówienia do zamówienia, to czasu starcza tylko na pokazanie szybkiego zdjęcia na FB i się leci i szyje dalej...
Malusia anielinka - taka miniaturka miniaturowa :-) |
Na szczęście dzięki tym szybkim akcjom na FB mam teraz zdjęcia, które ocalały i mogę je tu w końcu pokazać :D
I dziś pokażę tylko kilka z tych jeszcze nie pokazywanych, a resztą Was uszczęśliwię innym razem ;-)
I ten już będzie ostatni na dziś :-)
Anioł marynistyczny z guziczkami Dżoany. |
A na koniec mała odsłona mego zaplecza, czyli jak to jest gdy mamie się ubzdura pisanie posta w dzień gdy dziewczyny nie śpią...
Jak tylko to zauważyłam (a odsłaniam tylko fragmencik całego chaosu), to szybko spokorniałam i zarzuciłam próbę blogowania, a moja uwaga znów się skoncentrowała na dziewczynach i na ogarnianiu tego co widać powyżej. A że teraz dziewczyny już śpią, a pokój został ogarnięty, to sobie mogę posiedzieć. Co oczywiście nie zmienia faktu, że właśnie me siedzenie kończę ;-)
A więc miłej nocki!!!
Wow- Krysiu, masz wielki talent. jestem pod ogromnym wrażeniem Twoich prac:-) Pozdrawiam gorąco. Ela
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za Twe słowa :D
Usuń