Ech... zimno jest, że aż palce grabieją, a szykuje się dużo roboty przede mną... Jeśli wszystko dobrze pójdzie i negocjacje znajdą szczęśliwy finał w podpisaniu umowy, to czeka mnie szycie, szycie i jeszcze raz szycie. Nie powiem, ale cieszy mnie to bardzo, bo szyć uwielbiam!
A jak mam dzięki niemu jeszcze zarobić, to cudownie!
W sumie jeszcze nie wiem czy się dogadamy i czy do podpisania umowy dojdzie, ale szyć i tak już zaczęłam, bo jak nie oni, to może ktoś inny chętny się znajdzie, by to co uszyję kupić... A jak umowa będzie, to szybciej zostanie zrealizowana :-).
A póki co zaprezentuję coś z innej beczki, czyli kilka moich wcześniejszych baranków. Są one proste w formie, ale urokliwe :-). I doskonale się sprawdzają jako igielniki (choć ja wbijam w nie szpilki).
~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~`*`~
No i plany...
Z jednej strony i tak mam dużo roboty, ale z drugiej myślę o tym co by tu innego zrobić... Bo zbliża się Dzień Kobiet i urodziny mojej Mamy i chciałabym jej zrobić jakiś cudowny prezent... W planach mam uszycie jej ślicznych poszewek na jaśki (obiecanych już dawno temu) i tildową anielicę w odcieniach błękitu. Nie wiem czy znajdę na to czas, ale bardzo bym chciała ją tym obdarować, więc pewnie będę trochę czasu na to sobie skradać - oby mi się udało i obym zdążyła z całą robotą na czas!!!
Chociaż nie wiem, czy moje plany znowu nie są zbyt ambitne w stosunku do czasu którym dysponuję...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że pozostawiasz po sobie ślad :-)