Wczoraj miałam w planach zasiąść tu gdzie teraz siedzę i napisać nowy post, ale nic mi z tego nie wyszło, bo zabrakło mi czasu. A wszystko przez pyszności wszelakie jakie wiele z was proponuje. Rozsmakowałam się w nich bardzo i zapisywałam się w kolejce za różnymi słodkościami jak szalona. Zwariowałam tak bardzo, że nim się zorientowałam, to czas było mi kończyć siedzenie przy kompie i zająć się czymś innym...
Ale zapisując się to tu to tam, zaczęłam sobie snuć w myślach plany czym to ja bym mogła was obdarować. No i parę pomysłów już mi się zrodziło, ale spokojnie. Na razie organizowanie Cukierasów przeze mnie nie miałoby żadnego sensu (no bo kto niby wiadomość o nich poniósł by w świat???). No i może jednak poczekajmy z tym na jakąś rocznicę, okazję - cokolwiek.
A teraz o tym o czym miało być wczoraj.
Więc tym razem chciałam pokazać sweterek-tuniczkę jaki zrobiłam dla mojej córci gdy jesień się dopiero do nas zbliżała i było jeszcze całkiem ciepło. Wykonałam ją w całości na szydełku.
Jak dla mnie zestawienie takiego różu z ciemnym fioletem było nie lada wyzwaniem, bo choć kontrasty lubię, to rzadko kiedy je stosuję. Zazwyczaj robię rzeczy stonowane. A tu spróbowałam inaczej i choć wcale do tego zestawu kolorystycznego nie byłam przekonana, to w sumie efekt końcowy mi się podoba :-).
Robiąc ten sweterek nie miałam żadnego szablonu ani wykroju, tylko robiłam go na oko, co jakiś czas przystawiając go do córci i sprawdzając czy idę w dobrym kierunku. I wyszło całkiem fajnie, tylko córcia już urosła i tuniczką to od jakiegoś czasu nie jest, a niebawem będzie po prostu za małe.
Zdjęć jakichś smakowych niestety nie udało mi się zrobić, ale co nieco na tych które prezentuję widać.
Jak dla mnie zestawienie takiego różu z ciemnym fioletem było nie lada wyzwaniem, bo choć kontrasty lubię, to rzadko kiedy je stosuję. Zazwyczaj robię rzeczy stonowane. A tu spróbowałam inaczej i choć wcale do tego zestawu kolorystycznego nie byłam przekonana, to w sumie efekt końcowy mi się podoba :-).
Robiąc ten sweterek nie miałam żadnego szablonu ani wykroju, tylko robiłam go na oko, co jakiś czas przystawiając go do córci i sprawdzając czy idę w dobrym kierunku. I wyszło całkiem fajnie, tylko córcia już urosła i tuniczką to od jakiegoś czasu nie jest, a niebawem będzie po prostu za małe.
Zdjęć jakichś smakowych niestety nie udało mi się zrobić, ale co nieco na tych które prezentuję widać.
No i obowiązkowe zdjęcie na modelce:
ooooo jakie sympatyczne miejsce:D pozdrawiam i lecę się rozglądnąć :D
OdpowiedzUsuńdziękuję :-) i zapraszam częściej!
OdpowiedzUsuń